AUTOR: Estelle Maskame
TŁUMACZENIE: Anna Dobrzańska
TŁUMACZENIE: Anna Dobrzańska
WYDAWNICTWO: Feeria Young
ILOŚĆ STRON: 403
Zawsze zadziwiali mnie ludzie, którzy potrafią się uśmiechać, nawet gdy są smutni. Nie ma czegoś takiego jak smutny uśmiech. Jest za to odważny.
Czy wspominałam, że Cię kocham? | Czy wspominałem, że Cię potrzebuję? | Czy wspominałam, że za Tobą tęsknię?
Trylogia Dimily cieszy się nie tylko popularnością, ale również dobrymi opiniami, a utrzymane w wakacyjnym tonie okładki dodatkowo zachęcają do zapoznania się z treścią — w końcu przyjemnie jest poczuć odrobinę lata, zwłaszcza gdy pogoda za oknem nie rozpieszcza.
Odkąd trzy lata temu rodzice Eden się rozstali, dziewczyna nie miała kontaktu z ojcem. Jednak ten niespodziewanie zaprasza córkę do siebie na wakacje. Szesnastolatka zgadza się, choć ma lekkie obawy — w końcu spędzi osiem tygodni z nową rodziną ojca, której nigdy wcześniej nie widziała na oczy. Ci jednak przyjmują ją serdecznie w swoje progi, z wyjątkiem Tylera. Przybrany brat jest wybuchowy, arogancki i tajemniczy. Jednak z czasem między tym dwojgiem pojawia się uczucie. Uczucie, które nie ma prawa bytu.
Początek książki przypominał mi nieco „Jesteś moja, dzikusko” i „O krok za daleko”. Nietrudno było domyślić się, że dwójka bohaterów zakocha się w sobie, że będzie to trudna miłość, wręcz — zakazana. Zacznijmy jednak od początku.
Historię poznajemy z perspektywy Eden. Dziewczyna pochodzi z Portland, tam się wychowywała, zatem możliwość wyjazdu do Santa Monica, które jest położone niedaleko Los Angeles to wizja nie tylko zacieśnienia więzi z ojcem, ale również wielu okazji do imprez i bogatego życia towarzyskiego. Już od pierwszych rozdziałów obserwujemy, jak wraz z nowo poznanymi przyjaciółmi Eden spędza wakacyjne dnie i noce. Nastolatkowie nie stronią od imprez, alkoholu, przygodnego seksu, a późne powroty do domu są normą.
Miałam wrażenie, jakbym czytała o rozpieszczonych dzieciakach — wszak nasi bohaterowie mają zaledwie siedemnaście lat, sama Eden jest rok młodsza. Rodzice zupełnie się nimi nie przejmują, a sami uważają swoje zachowanie jako coś całkiem w porządku. Cechuje ich brak odpowiedzialności, stała chęć zabawy i szukania coraz to nowszych okazji do rozrywki. Liczyłam na jakąś więź pomiędzy mną a główną bohaterką, ale niestety nie była ona typem postaci, które lubię. Wydawała mi się naiwna, mało spostrzegawcza, a do tego wszystkiego nade wszystko ciekawska. Zadawała zbyt dużo pytań. Coś czuję, że gdybym ją spotkała, to raczej byśmy się nie zaprzyjaźniły. Nie powiem, że bohaterowie byli źle wykreowani, bo tak nie było. Umiałabym każdego scharakteryzować, powiedzieć czym się wyróżniał, co lubił i jaki był. Po prostu nie byli takimi ludźmi, jakimi lubię się otaczać, w tym leżał problem. Prawda jest też taka, że o ile nie zżyłam się z nastoletnimi bohaterami, o tyle bardzo polubiłam Ellę, macochę Eden. Umiałam wczuć się w jej sytuację i rozumiałam jej decyzję, czego niestety o reszcie powiedzieć nie mogę.
„Czy wspominałam, że Cię kocham” to książka przede wszystkim o miłości. Wątek ten jest wysunięty na pierwszy plan i już od pierwszych stron widzimy narastające uczucie pomiędzy Eden i Tylerem. Chciałabym móc powiedzieć, że była to czysta, nieskazitelna miłość, która rodziła się powoli i dojrzewała do czegoś pięknego, ale nie mogę. Została ona zniesiona do czegoś jedynie cielesnego, bo jak inaczej nazwać fascynację sobą po zaledwie tygodniu, gdy nasi bohaterowie zamienili ze sobą kilka zdań? Być może to, co jest między nimi z czasem zmienia się z coś poważniejszego, bardzo chciałabym w to wierzyć, jednak nie jest to wyraźnie ukazane. To, co ich łączy wydaje mi się kruche i słabe, choć z czasem pojawia się także zaufanie i troska o drugą osobę, ale z początku tego nie ma.
Autorka postanowiła trochę urozmaicić powieść, dlatego poza głównym wątkiem przeplata się kilka innych tematów. Pani Maskame zwraca uwagę na to, że ludzie za bardzo przejmują się tym, co pomyślą o nich inni. Widzimy to wyraźnie, patrząc na życie bohaterów, którzy boją się podjąć pewne decyzje z obawy przed krytyką czy odrzuceniem. Myślę, że ten problem dotyczy większej części populacji, przez to ludzie, zamiast robić to, co chcą, to co przynosi im szczęście i to, co kochają, tkwią w martwym punkcie, bo zwyczajnie się boją reakcji otoczenia. Innym poruszanym tu problemem jest brak odwagi w konfrontacji z problemem. Łatwiej jest zapomnieć, uciekać to różnych rozrywek, udawać twardziela, niż powiedzieć prawdę czy poprosić o pomoc. Ludzie nie chcą pokazywać swojej prawdziwej twarzy, przez co cierpią jeszcze bardziej.
Jak już wcześniej wspomniałam, początkowe wydarzenia były łatwe do przewidzenia, w końcu książka jest skierowana do młodzieży, nie ma więc co to doszukiwać się skomplikowanej fabuły. Przyznam jednak, że było kilka momentów, w których zostałam zaskoczona. Miałam swoją teorię, co do rozwoju wydarzeń, jednak w pewnych miejscach bardzo mijałam się z wizją autorki, dzięki czemu nie nudziłam się podczas lektury.
Książka ma wady, nie jest idealna i nie jest żadną innowacją na czytelniczym rynku. Ma jednak w sobie coś. Jak zaczęłam ją czytać, musiałam ją skończyć, bo naprawdę, pomimo tej nieskomplikowanej fabuły potrafiła mnie wciągnąć. Czytało się ją naprawdę przyjemnie i szybko, dostałam lekką książkę z wakacyjną nutą. Na te kilka chwil przeniosłam się do Ameryki. Wiadomo, że im więcej człowiek czyta, tym większe ma oczekiwania wobec kolejnych książek. Nic więc dziwnego, że nie znalazłam tu nic nadzwyczajnego, jednak patrząc na tę pozycję jak na młodzieżówkę, myślę, że jest do dobra książka na wieczór, może dwa. A poza tym skończyła się w takim momencie, że nie sposób nie sięgnąć po dalsze losy bohaterów. Zatem ja lecę czytać kolejny tom, a Wy dajcie mi znać, czy zapoznaliście się już z tą książką, a jeśli tak, to co o niej myślicie!
Za egzemplarz tej książki dziękuję księgarni internetowej PanTomasz.pl!
Już na kilku blogach widziałam recenzję tej książki: jedne były mniej pozytywne, jedne bardziej, ale mnie osobiście jakoś nie przekonuje.. ;) Jeśli kiedyś jakimś cudem wpadnie mi w ręce to się zapewne zapoznam, ale sama raczej jej nie zakupie. Ale jestem ciekawa recenzji kolejnego tomu - bo w sumie ciekawi mnie czy ta relacja między bohaterami jakoś nabierze głębszego znaczenia, czy nadal bedzie głównie cielesna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://swiatraven.blogspot.com/
Strasznie chcę przeczytać tą serię, ale coś nie pod drodze mi z nią :( Mam nadzieję, że w końcu uda mi się ją przeczytać...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
SZELEST STRON
Czytałam w wakacje i to była jedyna książka, jaką przeczytałam w lipcu. Miałam książkową niemoc czytelniczą i DIMILY mnie odblokowało. :D Więc coś w tym musi być. Wspominam książkę miło i przyjemnie. Szału nie ma, ale spędziłam miło czas.
OdpowiedzUsuńFajna recenzja i gdyby nie to, że już to czytałam, z pewnością dzięki Twojemu zdaniu bym po nią sięgnęła. :D
Swoją drogą, tom drugi nie jest już tak fajny. Utknęłam na piątym rozdziale (w sierpniu) i już na pewno nie pójdę dalej. Dla mnie ta historia zakończyła się po pierwszym tomie.
Pozdrawiam
i zapraszam do siebie: recenzje-koneko.blogspot.com
Lubie takie ksiązki i cudowne cyataty <3
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com
Czytałam cała trylogię i jest naprawdę w porządku. Odpręża, a to najważniejsze. ;]
OdpowiedzUsuńJeszcze nie poznałam tej serii, jakoś nie potrafię się przekonać do niej, sama nie wiem dlaczego :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*