źródło |
TYTUŁ: Nomen Omen
AUTOR: Marta Kisiel
WYDAWNICTWO: Uroboros
ILOŚĆ STRON: 336
Nie można przeżyć życia za kogoś innego, choćby nie wiem co. Nie można mu mówić, co ma robić, a czego nie, ani brać na własne barki konsekwencji cudzych czynów. Nikomu to nie wychodzi na dobre. Każdy decyduje za siebie... i tylko za siebie potem dostaje od życia po głowie.
Czy tylko ja rzadko sięgam po powieści polskich autorów? I to nie dlatego, że uważam, że nasza rodzima literatura jest gorsza — o nie! Jak już to chyba gorzej reklamowana. Jednak to osobny temat. Tak tylko napomknęłam, bo dziś przychodzę z recenzją książki pani Marty Kisiel.
W powieści poznajemy Salkę, Salkę Przygodę. Zwariowana rodzina jest powodem przeprowadzki Salki do Wrocławia. Jednak i tam nie wszystko jest normalne. Dziwne szepty i odgłosy w telefonie, gadająca papuga i często zmieniająca nastroje właścicielka domu. A jakby tego było mało, nagle zjawia się brat dziewczyny i wprowadza jeszcze większy chaos, a co ciekawsze — próbuje utopić własną siostrę. Co się właściwie dzieje?
Dawno nie czytałam książki polskiego autora (czy w tym wypadku autorki), więc ostatnio miałam styczność z powieściami tłumaczonymi. A jednak to jak pisze autor w oryginale, ma duże znaczenie. I wiecie co? Ogromnie się cieszę, że Pani Marta pochodzi z Polski! Bo przetłumaczenie tej książki tak, by zachowała swój klimat, wymagałoby ogromnego nakładu pracy, a efekt z pewnością i tak byłby daleki od tego, co zafundowała nam pisarka.
Po prostu styl pisania Marty Kisiel jest niesamowity! Pewnie nie każdemu spodoba się taka ilość sarkazmu, ironii, czy odrobina czarnego humoru, ale mnie to oczarowało. To jest ogromna zaleta tej książki, więc nawet gdyby fabuła nie była zadowalająca, to byłabym w stanie przeczytać tę książkę jedynie ze względu na styl autorki.
Jednak na fabułę też narzekać nie można!
Historia z początku wydaje się prosta i taka całkowicie zwyczajna, lecz w pewnym momencie wszystko zaczyna się komplikować. Narracja jest dobrze poprowadzona, więc czytelnik nadąża za rozwijającą się akcją. Był też moment, w którym serce zaczęło mi bić szybciej.
Zasadniczo jest jeden wątek, ale bardzo obszerny, nieco skomplikowany. Tym bardziej że autorka sięga do wydarzeń historycznych, które w powieści odgrywają niezwykle ważną rolę. Jako że średnio orientuję się w wydarzeniach z ubiegłego wieku, które miały miejsce na terenie Wrocławia to momentami ciężko było mi to w tym wszystkim połapać, jednak wprowadzenie odpowiednich postaci pomogło czytelnikom w zrozumieniu tego wszystkiego.
A o bohaterach można by mówić i mówić. Są świetnie wykreowani, każdy jest inny. Nawet ich sposób mówienia się różni. Nie dało się ich nie lubić i trudno mi się było z nimi rozstać.
Czy było coś, co mi się nie podobało?
Niestety tak. Pierwszą taką rzeczą był sposób mówienia Niedasia, brata Salki. Tak, wiem, że był to zabieg celowy i jeszcze kilka linijek wyżej to chwaliłam. W przypadku pozostałych bohaterów naprawdę mi się to podobało, jednak w przypadku Niedasia wydawało mi się to zbyt naciągane.
A drugą sprawą jest to, że pod sam koniec akcja potoczyła się zbyt szybko i rozwiązanie nastąpiło tak nagle i... już, koniec. Potem co prawda był epilog, ale samo rozwiązanie głównego problemu pozostawiło taki niedosyt.
Mimo tych dwóch wad książka była naprawdę bardzo dobra i jeśli ktoś lubi stare tajemnice i niewyjaśnione sprawy to serdecznie polecam.
W powieści poznajemy Salkę, Salkę Przygodę. Zwariowana rodzina jest powodem przeprowadzki Salki do Wrocławia. Jednak i tam nie wszystko jest normalne. Dziwne szepty i odgłosy w telefonie, gadająca papuga i często zmieniająca nastroje właścicielka domu. A jakby tego było mało, nagle zjawia się brat dziewczyny i wprowadza jeszcze większy chaos, a co ciekawsze — próbuje utopić własną siostrę. Co się właściwie dzieje?
Dawno nie czytałam książki polskiego autora (czy w tym wypadku autorki), więc ostatnio miałam styczność z powieściami tłumaczonymi. A jednak to jak pisze autor w oryginale, ma duże znaczenie. I wiecie co? Ogromnie się cieszę, że Pani Marta pochodzi z Polski! Bo przetłumaczenie tej książki tak, by zachowała swój klimat, wymagałoby ogromnego nakładu pracy, a efekt z pewnością i tak byłby daleki od tego, co zafundowała nam pisarka.
Po prostu styl pisania Marty Kisiel jest niesamowity! Pewnie nie każdemu spodoba się taka ilość sarkazmu, ironii, czy odrobina czarnego humoru, ale mnie to oczarowało. To jest ogromna zaleta tej książki, więc nawet gdyby fabuła nie była zadowalająca, to byłabym w stanie przeczytać tę książkę jedynie ze względu na styl autorki.
Jednak na fabułę też narzekać nie można!
Historia z początku wydaje się prosta i taka całkowicie zwyczajna, lecz w pewnym momencie wszystko zaczyna się komplikować. Narracja jest dobrze poprowadzona, więc czytelnik nadąża za rozwijającą się akcją. Był też moment, w którym serce zaczęło mi bić szybciej.
Zasadniczo jest jeden wątek, ale bardzo obszerny, nieco skomplikowany. Tym bardziej że autorka sięga do wydarzeń historycznych, które w powieści odgrywają niezwykle ważną rolę. Jako że średnio orientuję się w wydarzeniach z ubiegłego wieku, które miały miejsce na terenie Wrocławia to momentami ciężko było mi to w tym wszystkim połapać, jednak wprowadzenie odpowiednich postaci pomogło czytelnikom w zrozumieniu tego wszystkiego.
A o bohaterach można by mówić i mówić. Są świetnie wykreowani, każdy jest inny. Nawet ich sposób mówienia się różni. Nie dało się ich nie lubić i trudno mi się było z nimi rozstać.
Czy było coś, co mi się nie podobało?
Niestety tak. Pierwszą taką rzeczą był sposób mówienia Niedasia, brata Salki. Tak, wiem, że był to zabieg celowy i jeszcze kilka linijek wyżej to chwaliłam. W przypadku pozostałych bohaterów naprawdę mi się to podobało, jednak w przypadku Niedasia wydawało mi się to zbyt naciągane.
A drugą sprawą jest to, że pod sam koniec akcja potoczyła się zbyt szybko i rozwiązanie nastąpiło tak nagle i... już, koniec. Potem co prawda był epilog, ale samo rozwiązanie głównego problemu pozostawiło taki niedosyt.
Mimo tych dwóch wad książka była naprawdę bardzo dobra i jeśli ktoś lubi stare tajemnice i niewyjaśnione sprawy to serdecznie polecam.
Też nieczęsto sięgam po polskie pozycje, ale jak już sięgnę... To dopiero bomba! Więc tej powieści też się nie oprę i będę jej wytrwale poszukiwać. Buziaki, Idalia :**
OdpowiedzUsuń_____________________________________________
http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Właśnie za mało doceniamy polskich pisarzy, a przecież oni także piszą wspaniałe książki :)
UsuńKsiążka czeka i czeka na mojej półce (jak zresztą tysiąc innych :P). Wiem, że kiedyś ją przeczytam. Mam nadzieję, że jeszcze w tym życiu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie na rozdanie książkowe ;)
KsiążkoholizmPostępujący
U mnie na półce też sporo zaległości, także rozumiem. Mam nadzieję, że gdy już po nią sięgniesz to przypadnie Ci do gustu! :)
UsuńJa także bardzo rzadko sięgam po książki polskich autorów, jednak myślę, że dużo tracę widząc tak pozytywną opinię :D
OdpowiedzUsuńJak na razie z polskich autorów muszę zapoznać się z panem Sapkowskim, bo podobno Wiedźmin wymiata :D
Buziaki,"
SilverMoon z bloga Fantastyczne książki
No właśnie nie doceniając polskich autorów krzywdzimy przede wszystkim siebie, bo tak wspaniałe powieści przechodzą nam koło nosa ;)
UsuńRównież rzadko sięgam po polskich autorów. Do tej pory (nie licząc lektur) poznałam może 4 polskich pisarzy. Jeśli chodzi o Martę Kisiel, to nie czytałam "Nomen omen", ale miałam przyjemność przeczytać "Dożywocie", które bardzo mi się podobało. W związku z tym po "Nomen omen" też kiedyś sięgnę :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
houseofreaders.blogspot.com
To w takim razie ja z pewnością sięgnę po "Dożywocie" :)
UsuńCzytałam tylko "Dożywocie" autorki i bardzo mi się podobało. Po "Nomen omen" również z przyjemnością przeczytam.
OdpowiedzUsuńSkoro kolejnej osobie podobało się "Dożywocie" to i ja muszę ją przeczytać! :D
UsuńLubię czytać Polskich autorów, ale ta książka w ogóle mnie nie zainteresowała. ;/
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że czytasz polskich autorów :)
UsuńNie czytałyśmy, ale jakoś średnio ta książka nas zainteresowała. :(
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszamy do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Cytat z książki jest cudowny *,*
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każdą obserwacje i propozycje wejść w linki :)
oj tak, jest piękny :)
UsuńOj, ja też rzadko sięgam po twórczość polskich autorów, co ostatnio mnie zasmuciło. Postanowiłam przełamać tę złą passę. :)
OdpowiedzUsuńMAJUSKUŁA
Ja właśnie jestem w trakcie czytania, dopiero zaczęłam swoją przygodę z panią Kisiel. Ogólnie autorkę bardzo dobrze mi się czyta. Bardzo dużo humoru, już od samego początku powieść jest nim nasiąknięta, więc jak dla mnie świetnie. Jestem ciekawa jak się rozwinie powieść:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńIch perspektywy
Mam nadzieję, że całość też Ci się spodoba :)
UsuńNie czytałam, ale mam na tą książkę "chrapkę"... szczególnie ze względu na tą okładkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ksiazki-inna-rzeczywistosc.blogspot.com
Ja sięgnęłam po nią właśnie ze względu na okładkę, bardzo mnie zaintrygowała :)
UsuńNiezbyt często czytam książki polskich autorów. Po książkę myślę, że kiedyś sięgnę chociażby przez wzgląd na tą tajemniczą i cudowną okładkę ♥.♥ :D.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ~ Julka ☺ ~
http://odkawywoleksiazke.blogspot.com/
zgadzam się co do okładki :)
UsuńJuż od dawna czaję się na książki tej autorki :)
OdpowiedzUsuńnaprawdę warto :)
UsuńŚwietna recenzja, ale książka nie w moich klimatach. Pozdrawiam zapoczytalna.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTrochę szkoda tego zakończenia, bo wiadomo to jedna z najlepszych części książek, a przynajmniej z założenia tak być powinno :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńksiazkowy-termit.blogspot.com
no szkoda szkoda, ale mimo wszystko książka i tak jest wspaniała :)
UsuńSłyszałam dużo dobrych opinii na temat tej książki i kusi mnie, żeby ją przeczytać. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :**
to mam nadzieję, że kiedyś się skusisz, bo naprawdę warto :)
Usuń