AUTOR: Amy Harmon
TŁUMACZENIE: Joanna Sugiero
TŁUMACZENIE: Joanna Sugiero
WYDAWNICTWO: Editio
ILOŚĆ STRON: 340
Czasami piękno albo jego brak utrudnia nam prawdziwe poznanie drugiego człowieka.
W niewielkim miasteczku trudno być anonimowym, zwłaszcza osobie, która wyróżnia się nieprzeciętnym wzrostem i ogromnym talentem sportowym. Ambrose Young przywyknął do tego, że każdy go zna, a wiele dziewczyn chciałoby się z nim umówić, również Fern — niska i niezbyt ładna rówieśniczka. Dlatego nagła decyzja chłopaka o wyjeździe na wojnę do Iraku wszystkich szokuje, a gdy wraca do rodzinnego miasta, nic już nie jest takie, jak wcześniej.
Amy Harmon zasłynęła w Polsce po wydaniu książki „Prawo Mojżesza”, którą podbiła serca wielu czytelniczek. Od tamtego czasu wiedziałam, że prędzej czy później zapoznam się z twórczością autorki, a premiera jej najnowszej powieści była ku temu świetną okazją.
Pisarka stworzyła na pozór historię bardzo schematyczną — popularny chłopak i zakochana w nim szara myszka. Już od początku skupia się na dokładnej kreacji bohaterów, lecz nie tylko tej wewnętrznej, gdyż tuż obok poznania charakterów, typowych zachowań, marzeń i słabości dowiadujemy się, jak każdy z nich wyglądał. Szczegółowe opisy ich wyglądu — wzrostu, sylwetki, a nawet koloru włosów naprowadzają czytelnika na drogę, którą przez całą książkę chce prowadzić nas autorka — na tytułowe making faces. Tak duże skupienie się na fizyczności postaci nie pozostawia odbiorcy złudzeń, że historia ta pozostanie jedynie standardowym romansem.
Większość czytelników sięgając po romans, ma świadomość, że w tego typu powieściach bardzo trudno jest wprowadzić zaskakujący bieg wydarzeń czy też nieprzewidywalne zwroty akcji, dlatego ich wymagania ograniczają się zazwyczaj do dobrze wykreowanych bohaterów, opisów rozwijającego się między nimi uczucia i momentów, które pozwolą im się wzruszyć, a nawet uronić łzę. Amy Harmon próbując spełnić wszystkie oczekiwania czytelnika, wplata wątek romantyczny między inne wydarzenia, dlatego choć jest on głównym wątkiem, to nie on napędza akcję do przodu, a jest jedynie swego rodzaju tłem powieści. Autorka poświęca mu sporą uwagę, przy czym książka nie opiera się jedynie na nim, co pozwala odbiorcom poznać życie codzienne zakochanych osób.
Otwierając pierwszą lepszą książkę z gatunku New Adult, zauważymy, że narracja w znacznej większości z nich jest pierwszoosobowa, nierzadko prowadzona naprzemiennie z punktu widzenia postaci damskiej i męskiej. Wielu czytelników jest już do tego przyzwyczajonych, więc występująca tu narracja trzecioosobowa może być dla niektórych osób zaskoczeniem. Poznanie tej historii z takiej perspektywy umożliwia czytelnikowi bardziej obiektywnie ocenić rozwijającą się relację, jednak wszechwiedzący narrator to także dostęp do przemyśleń bohaterów. Ponadto powieść ta napisana jest przez prowadzenie akcji współczesnej przeplatanej z retrospekcjami. Samo zjawisko nie jest niczym nietypowym, gdyż często można znaleźć ten zabieg w literaturze współczesnej, jednak autorka zrobiła o krok do przodu. Czas teraźniejszy powieści przesuwa się o dość spore odstępy czasowe do przodu, zatem to, co na początku było teraźniejszością, w dalszych rozdziałach jest odległą przeszłością.
Tak jak i inni autorzy tego typu książek, taki i Amy Harmon stara się przemycić do swojej książki ważne tematy. Tuż obok miłosnych rozmyślań bohaterów możemy przeczytać o chorobie, utracie i pogodzeniu się z przeszłością. Powiecie — to wszystko już było. Dlatego autorka podjęła jeszcze jeden temat, który może unikatowy nie jest, ale z pewnością nie aż tak częsty, jak te wymienione przed chwilą. Znaczenie wyglądu w życiu. Chociaż mówi się, że wygląd nie jest istotny, to nie do końca jest to prawda. I właśnie czytając tę pozycję, widzimy, że to, co widzimy na co dzień w lustrze wpływa na nasze życie - na to, jak my siebie odbieramy i jak odbierają nas inni.
Powieści z gatunku New Adult ma za sobą całkiem sporo, co za tym idzie, z każdą kolejną mam coraz wyższe wymagania. Tak jak wspomniałam wcześniej — nie liczę na zaskakującą fabułę, a bardziej na wywołanie odpowiednich emocji. I tak — dostałam to, co chciałam. Książka niesamowicie mnie poruszyła i pod pewnym względami nawet otwarła oczy. Miała wszystko to, czego oczekiwałam i postawiła wysoką poprzeczkę innym pozycjom. Ja zaś tę książkę mogę zaliczyć do moich ulubionych wyciskaczy łez.
„Making faces” jest bardzo delikatną i niewinną powieścią, która dobrze sprawdzi się zarówno u osób, które dopiero chcą rozpocząć swoją przygodę z taką literaturą, jak również u osób, które mają już doświadczenie z romansami i liczą na emocjonalne tornado. W jakim stopniu książka wzruszy czy zaskoczy to już kwestia indywidualna, lecz wyczuwalna lekkość pióra Amy Harmon pozwoli czytelnikowi na chwilę zatopić się w tej książce i spędzić wieczór w przyjemny sposób.
Amy Harmon zasłynęła w Polsce po wydaniu książki „Prawo Mojżesza”, którą podbiła serca wielu czytelniczek. Od tamtego czasu wiedziałam, że prędzej czy później zapoznam się z twórczością autorki, a premiera jej najnowszej powieści była ku temu świetną okazją.
Pisarka stworzyła na pozór historię bardzo schematyczną — popularny chłopak i zakochana w nim szara myszka. Już od początku skupia się na dokładnej kreacji bohaterów, lecz nie tylko tej wewnętrznej, gdyż tuż obok poznania charakterów, typowych zachowań, marzeń i słabości dowiadujemy się, jak każdy z nich wyglądał. Szczegółowe opisy ich wyglądu — wzrostu, sylwetki, a nawet koloru włosów naprowadzają czytelnika na drogę, którą przez całą książkę chce prowadzić nas autorka — na tytułowe making faces. Tak duże skupienie się na fizyczności postaci nie pozostawia odbiorcy złudzeń, że historia ta pozostanie jedynie standardowym romansem.
Większość czytelników sięgając po romans, ma świadomość, że w tego typu powieściach bardzo trudno jest wprowadzić zaskakujący bieg wydarzeń czy też nieprzewidywalne zwroty akcji, dlatego ich wymagania ograniczają się zazwyczaj do dobrze wykreowanych bohaterów, opisów rozwijającego się między nimi uczucia i momentów, które pozwolą im się wzruszyć, a nawet uronić łzę. Amy Harmon próbując spełnić wszystkie oczekiwania czytelnika, wplata wątek romantyczny między inne wydarzenia, dlatego choć jest on głównym wątkiem, to nie on napędza akcję do przodu, a jest jedynie swego rodzaju tłem powieści. Autorka poświęca mu sporą uwagę, przy czym książka nie opiera się jedynie na nim, co pozwala odbiorcom poznać życie codzienne zakochanych osób.
Otwierając pierwszą lepszą książkę z gatunku New Adult, zauważymy, że narracja w znacznej większości z nich jest pierwszoosobowa, nierzadko prowadzona naprzemiennie z punktu widzenia postaci damskiej i męskiej. Wielu czytelników jest już do tego przyzwyczajonych, więc występująca tu narracja trzecioosobowa może być dla niektórych osób zaskoczeniem. Poznanie tej historii z takiej perspektywy umożliwia czytelnikowi bardziej obiektywnie ocenić rozwijającą się relację, jednak wszechwiedzący narrator to także dostęp do przemyśleń bohaterów. Ponadto powieść ta napisana jest przez prowadzenie akcji współczesnej przeplatanej z retrospekcjami. Samo zjawisko nie jest niczym nietypowym, gdyż często można znaleźć ten zabieg w literaturze współczesnej, jednak autorka zrobiła o krok do przodu. Czas teraźniejszy powieści przesuwa się o dość spore odstępy czasowe do przodu, zatem to, co na początku było teraźniejszością, w dalszych rozdziałach jest odległą przeszłością.
Tak jak i inni autorzy tego typu książek, taki i Amy Harmon stara się przemycić do swojej książki ważne tematy. Tuż obok miłosnych rozmyślań bohaterów możemy przeczytać o chorobie, utracie i pogodzeniu się z przeszłością. Powiecie — to wszystko już było. Dlatego autorka podjęła jeszcze jeden temat, który może unikatowy nie jest, ale z pewnością nie aż tak częsty, jak te wymienione przed chwilą. Znaczenie wyglądu w życiu. Chociaż mówi się, że wygląd nie jest istotny, to nie do końca jest to prawda. I właśnie czytając tę pozycję, widzimy, że to, co widzimy na co dzień w lustrze wpływa na nasze życie - na to, jak my siebie odbieramy i jak odbierają nas inni.
Powieści z gatunku New Adult ma za sobą całkiem sporo, co za tym idzie, z każdą kolejną mam coraz wyższe wymagania. Tak jak wspomniałam wcześniej — nie liczę na zaskakującą fabułę, a bardziej na wywołanie odpowiednich emocji. I tak — dostałam to, co chciałam. Książka niesamowicie mnie poruszyła i pod pewnym względami nawet otwarła oczy. Miała wszystko to, czego oczekiwałam i postawiła wysoką poprzeczkę innym pozycjom. Ja zaś tę książkę mogę zaliczyć do moich ulubionych wyciskaczy łez.
„Making faces” jest bardzo delikatną i niewinną powieścią, która dobrze sprawdzi się zarówno u osób, które dopiero chcą rozpocząć swoją przygodę z taką literaturą, jak również u osób, które mają już doświadczenie z romansami i liczą na emocjonalne tornado. W jakim stopniu książka wzruszy czy zaskoczy to już kwestia indywidualna, lecz wyczuwalna lekkość pióra Amy Harmon pozwoli czytelnikowi na chwilę zatopić się w tej książce i spędzić wieczór w przyjemny sposób.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Editio!
Mam za sobą dwie powieści Amy Harmon, które bardzo mi się podobały, więc podejrzewam, że ta wywrze na mnie podobne wrażenie. :)
OdpowiedzUsuńJa zaczęłam od końca, ale mam nadzieję, że i poprzednie powieści pisarki przypadną mi do gustu :)
UsuńNie czytałam jeszcze tej książki, ale jako że uwielbiam książki New Adult (właśnie za te niepowtarzalne emocje, jakie odczuwam podczas czytania), to na pewno się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Rzeczywiście emocje w powieściach New Adult są ogromną zaletą, dlatego tak chętnie po nie sięgam :)
UsuńMoże kiedyś. Na razie muszę przetrawić historie Mojżesza i Dawida...
OdpowiedzUsuńA ja koniecznie muszę po nie sięgnąć :)
UsuńNa dobry romans zawsze znajdzie się czas, tym bardziej na taki napisany przez znajomą autorkę :)
OdpowiedzUsuńDwie strony książek
o tak, a ostatnio znów mam większą ochotę na taką literaturę :)
UsuńCytat i ksiązka mnie ujeły wiec na pewno musze przeczytac bo to moje klimaty <3
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/03/black-coat.html
Skoro lubisz takie książki to koniecznie sięgnij! :)
UsuńCzytałam już "Prawo Mojżesza" i "Pieśń Dawida" Amy Harmon, ale szczerze powiedziawszy, nie bardzo mi się podobały. Faktycznie, autorka ma lekkie i przyjemne pióro, ale nie tylko to składa się na fajną historię. Niestety do tej też mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńBuziaki i wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet!
BOOKBLOG
Tym bardziej koniecznie sięgnę po wcześniejsze książki autorki, by przekonać się czy tylko ta tak bardzo mi się spodobała, czy może te poprzednie te poprzednie też przypadną mi do gustu :)
UsuńDziękuję! :)
Czytałam Prawo Mojżesza i na pewno zabiorę się za inne książki tej autorki :)
OdpowiedzUsuńA ja muszę nadrobić zaległości :)
UsuńZ przyjemnością sięgnę po "Making faces". A tobie bardzo polecam "Prawo Mojżesza"!
OdpowiedzUsuńZ pewnością po nią sięgnę :)
UsuńDzisiaj już na jakimś blogu wpadłam na tę książkę, jednak jeśli mam być szczera mam mieszane uczucia - jam dość taka... antyfanka tego typu lektury, ale może... może się przekonam :x
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogpsot.com
Skoro nie przepadasz za takimi książkami to nie ma sensu się zmuszać do lektury :)
Usuń"Making faces" mam w planach już jakiś czas. Rzeczywiście w Young Adult ciężko jest teraz znaleźć coś zaskakującego. Czasami mam wrażenie, że wszystkie problemy zostały już przerobione. Mam tylko nadzieję, że na twórczości Amy Harmony się nie zawiodę, ponieważ muszę się przyznać, że jeszcze nie przeczytałam ani jednej jej książki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
czytamogladampisze.blogspot.com
Dlatego warto spróbować :) Może i Tobie przypadnie do gustu :)
Usuń,,Making faces" to książka, na którą mam ostatnio największą ochotę, spośród wszystkich nowości. Mam wrażenie, że jest w niej coś, co przypadnie mi do gustu, mimo że nigdy nie czytałam jeszcze twórczości Amy Harmon. :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i buziaki!
BOOKS OF SOULS
Też miałam takie przeczucie i spełniło się :)
UsuńCzytałam Prawo Mojżesza i pewnie sięgnę po inne książki tej autorki, ale dopiero w okolicach wakacji, bo teraz brak czasu ;/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
toreador-nottoread.blogspot.com
Doskonale rozumiem, ale spokojnie, książki nie uciekną :)
UsuńRównież mam za sobą dwie książki autorki. Mam nadzieję, że tę również uda mi się przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie,
Ola z pomiedzy-ksiazkami.blogspot.com
Ja odwrotnie, przeczytana jedna, a dwie dopiero przede mną, ale zamierzam to nadrobić :)
UsuńPrzyznam, że nie byłam jakoś za bardzo zainteresowana tą autorką. Poprzednie książki były tak szeroko komentowane, że obawiałam się, że są może przereklamowane, jak to już bywało. Ale zainteresowałaś mnie. Może dam jej szansę...
OdpowiedzUsuńPS. Piszesz świetne teksty, masz dobre pióro, dobrze się je odbiera.
Również obawiałam się sięgnąć po twórczość autorki ze względu na ten rozgłos przy wcześniejszych pozycjach, ale ciekawość zwyciężyła i absolutnie nie żałuję :)
UsuńDziękuję za miłe słowa! ♥