sobota, 18 marca 2017

„Zaczekaj na mnie” - J. Lynn

Informacje o książce:
źródło
TYTUŁ: Zaczekaj na mnie
AUTOR: J. Lynn (Jennifer L. Armentrout)
TŁUMACZENIE: Julia Wolin
WYDAWNICTWO: Amber
ILOŚĆ STRON: 382



-Jesteś porządnym facetem, Cam.
-Nie. - Ciężko wypuścił powietrze, a ja czułam na policzku ciepło jego oddechu. - Jestem taki tylko przy tobie.




„Zaczekaj na mnie” to książka napisana przez J. Lynn, lecz tak naprawę jest to Jennifer L. Armentrout. Miałam okazję poznać twórczość autorki przy okazji lektury pierwszych trzech części serii Lux. Jako że powieści młodzieżowe tej pisarki przypadły mi do gustu, byłam ciekawa, czy równie miło spędzę czas przy czytaniu tych z gatunku New Adult.

Avery Morgansten rozpoczyna studia. Zależy jej na tym, by pierwszego dnia nie spóźnić się na zajęcia, dlatego dokładnie sprawdza trasę na uniwersytet. Jednak nie wszystko idzie po jej myśli — nie przewidziała korków na drodze i pełnego parkingu. Wbiegając do budynku, wpada na chłopaka, Camerona Hamiltiona. Szybko okazuje się, że nie było to ich ostatnie spotkanie — młodzi mają okazję poznać się lepiej i nawet obiektywny świadek ich spotkań potrafiłby zauważyć, że ich relacja nie jest czysto przyjacielska.

Czy zdziwi kogoś, gdy dodam, że Avery to dziewczyna po przejściach? Jak na typowe New Adult przystało, dostajemy bohaterkę z dużym bagażem życiowym, która chcąc rozpocząć nowy etap w życiu wyjeżdża na studia daleko od domu. Niestety postać stworzona przez panią Armentrout niczym nie wyróżnia się na tle damskich bohaterek innych powieści tego pokroju. Brakuje tu głębszej charakterystyki — czytelnik niewiele dowiaduje się o życiu przed, ale także trudno poznać obecną Avery. Być może to pierwszoosobowa narracja prowadzona z punktu widzenia Avery utrudnia przybliżenie odbiorcy cech charakteru bohaterki, a pomijając temat aktualnych zainteresowań, ma skupić uwagę na rodzącej się relacji? Ciężko mi stwierdzić, czy było to zamierzone, czy jednak wynikało to z niedopatrzenia autorki. Jednak mi, jako czytelniczce mającej za sobą dość sporą ilość przeczytanych powieści New Adult, bardzo tego brakowało. Co jak co, ale charakterystyka to dla mnie istotna kwestia.

Pojawia się w takim razie pytanie — co z męskim bohaterem? Jeśli jednak dodam, że jest to przystojny i popularny chłopak, któremu do łóżka dziewczyny same się pchają, nie ulegnie wątpliwości, że i tu mamy do czynienia ze schematem. Odnoszę wrażenie, że Camerona poznałam lepiej niż Avery, może ze względu na to, że poznawałam go równo z główną bohaterką. Być może wynika to z tego, że celem autorki było stworzenie postaci, którą czytelniczki chętnie polubią i odnajdą w niej cechy idealnego bohatera. Ja nie uległam jego urokowi, tego typu mężczyzn jest na pęczki we współczesnej literaturze, więc nie udało mu się wybić w moich oczach.

Przewidywalność historii jest wielkim problemem w powieściach New Adult i tu także jest on obecny. Nie znajdziemy nic nadzwyczajnego w fabule, nie jest to też coś, czego oczekiwałam, sięgając po tę pozycję. Liczyłam za to na ogrom emocji. O ile zdanie Aleksandry Szwed umieszczone na okładce, z którego wynika, że ta książka bawi i wzrusza, nie zrobiło na mnie wrażenia, tak liczne pozytywne opinie i wysokie oceny na portalach literackich spowodowały, że miałam nadzieję, na coś naprawdę dobrego. Niestety książka nie wywołała we mnie żadnych emocji, a dodam, że jestem bardzo wrażliwą osobą. Neutralność, z jaką czytałam tę historię była dla mnie obca, gdyż rzadko się zdarza, żeby losy bohaterów były mi tak obojętne.

Nie porwał mnie nawet wątek miłosny. Uczucie pojawiło się tak nagle i znikąd. Nie należę do osób, które uważają, że do zakochania się wystarczy jedno czy dwa przelotne spotkania. I gdyby autorka nie starała się pokazać, że chemia między bohaterami była już od początku, nie byłoby nawet tak źle.

Gdyby schematów było za mało, autorka postanowiła wprowadzić jeszcze jeden — przyjaciel gej. Zastanawiam się, czy taka postać jest obowiązkowa, aby książka mogła być wydana, bo pojawia się tak często, że jej zniknięcie mogłoby być ogromnym zaskoczeniem.

Wiele osób ma tak, że nie lubi głównej bohaterki. Ja nigdy z tym problemu nie miałam, rzadko zdarzały się książki, o których mogłabym powiedzieć, że takie coś miało miejsce. Jednak tu nie mam najmniejszych wątpliwości co do tego faktu. Już pomijając tę słabą w moich oczach kreację, same decyzje Avery doprowadzały mnie do szału. Rozumiem, że wiele przeszła i nie chciała poruszać pewnych tematów, ale jej dziecinna upartość sprawiła, że odebrałam ją bardziej jako niezdecydowaną i głupio upartą dziewczynę, niż dojrzałą młodą kobietę.

Chciałabym móc przyznać, że chociaż czytało się przyjemnie. Niestety liczne błędy w tekście to uniemożliwiały. Naprawdę rozumiem, że błędy się zdarzają, jednak wszystko ma swoje granice. Po dziesiątym, zauważonym przeze mnie błędzie przestałam liczyć, a nie byłam nawet w połowie książki. Mówię tu głównie o literówkach, gdzie zamiast „może” pojawiło się słowo „boże”, brakowało ostatnich liter lub były one poprzestawiane. Trochę wstyd, zwłaszcza że przy korekcie pracowały dwie osoby.

Nie wiem, czy to moje oczekiwania wobec książki były za wysokie, czy po prostu przejadły mi się już powieści New Adult, jednak ta należy to tych pozycji, które szybko wylecą mi z pamięci. Irytująca bohaterka, słaba kreacja, nadmiar schematów, nudna akcja i brak jakichkolwiek emocji to najgorsze, co może być w książce, a niestety ja znalazłam tu to wszystko.

16 komentarzy :

  1. Uwielbiam książki posługujące się schematami, uwielbiam po prostu. Człowiek już po 20 stronach wie, czym taka powieść się skończy. Niestety, w dzisiejszych czasach niewielu autorów wysila się, by stworzyć coś nowego. Jeśli natomiast chodzi o błędy i literówki, zapewniam Cię, że nic nie przebije recenzowanego przeze mnie ostatnio "Widma". W tej książce błędy były dosłownie wszędzie, na każdej stronie. Też czasem zastanawiam się, za co korektorzy biorą pieniądze... ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, schematy teraz można spotkać w tak wielu książkach. A ja się łudziłam, że tym razem będzie inaczej.
      O, a już myślałam, że więcej błędów być nie może, a tu proszę, niespodzianka! :D Niemniej jednak to przykre, bo wiadomo, pojedyncze błędy zdarzyć się mogą, ale błąd na błędzie to trochę przesada.

      Usuń
  2. Do książek autorki chciałam zabrać się już jakiś czas temu, ale nadal nie ma ich w mojej bibliotece, a nie lubię zakupów "w ciemno", więc jeszcze sobie poczekam :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja o mało co nie zdecydowałam się na zakup, bo właśnie inne książki autorki mi się podobały, ale dobrze jednak, że wypożyczyłam ją z biblioteki, inaczej wyrzuciłabym pieniądze w błoto :)

      Usuń
  3. Książka jak najbardziej jest dla mnie <3

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/03/bikini-czyli-ciekawostki-o-ktorych.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to dobrze, że są ludzie, którym się takie książki podobają :)

      Usuń
  4. Czytałam bardzo, bardzo dawno temu, a chciałabym sobie odświeżyć, bo kompletnie nic z niej nie pamiętam :(

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♥
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja to bym chciała jak najszybciej o niej zapomnieć ;)

      Usuń
  5. To była jedna z pierwszych powieści NA jakie przeczytałam i wtedy byłam pod wielkim wrażeniem. Wiadomo, wtedy żadnych schematów nie zauważałam, dlatego nie wiem jak by moja opinia o tej książce wyglądała teraz. Obecnie darzę ją swego rodzaju sentymentem ;P Cam i jego ciasteczka oraz żółw skradli moje serce ;P
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, trzeba wziąć pod uwagę, kiedy książka została wydana. Może gdybym czytała ją zaraz po premierze, nie znając wtedy jeszcze zbyt dobrze gatunku NA to by mi się podobała. A tak to wyszło jak wyszło :/

      Usuń
  6. Książkę czytałam wieki temu. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to ta sama pani od serii Lux (która podoba mi się o wiele bardziej od "Zaczekaj na mnie"). Myślę, że to jedna z pierwszych YA jakie czytałam. Niestety niemal nic z niej nie pamiętam.
    Pozdrawiam!
    czytamogladampisze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypuszczam, że i ja za jakiś czas o niej zapomnę :)

      Usuń
  7. Ooo, aż mi się serducho kraja, zwłaszcza że w tym miesiącu skończyłam Dark elements i jestem absolutnie zakochana w tej serii. Lux też się udał, więc nie rozumiem co stało się tutaj. Smutek, żal i trwoga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz, że miałam podobnie. Serię Lux (chociaż mam za sobą tylko pierwsze trzy tomy) bardzo miło wspominam, a Dark Elements mam w planach. A tutaj nie wyszło autorce :( Może po prostu nie jej gatunek, a może kolejne części będą lepsze :)

      Usuń
  8. Czytałam jedną książkę tej autorki i naprawdę wydawała mi się beznadziejna. Po tę powieść z pewnością nie sięgnę.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ta książka to samo "odmóżdżenie", ale czyta się bardzo lekko.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie,
    Ola z pomiedzy-ksiazkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie komentarz. To motywuje do dalszej pracy :)
Możesz zostawić link do siebie, na pewno w wolnej chwili wpadnę!

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka