AUTOR: Brenna Yovanoff
TŁUMACZENIE: Adriana Sokołowska-Ostapko
TŁUMACZENIE: Adriana Sokołowska-Ostapko
WYDAWNICTWO: Otwarte (Moondrive)
ILOŚĆ STRON: 356
Wrażenie, jakie wywołujemy, jest odwrotnie proporcjonalne do tego, co ludzie wiedzą na nasz temat.
Nie ukrywam, że na nie niektóre książki zwracam uwagę ze względu na ich okładkę. Staram się jedynak, by nie był to jedyny wyznacznik, przez który zdecyduję się przeczytać daną pozycję, dlatego w przypadku „Wyśnionych miejsc” decydującym aspektem był opis. Powieść, której bohaterowie spotykają się we śnie, brzmiała tajemniczo i oryginalnie, nie miałam więc wątpliwości, że jest to pozycja, którą muszę poznać.
Waverly i Marshall. Osoby z zupełnie innych środowisk, mający zupełnie inne charaktery, przyjaciół, zainteresowania i problemy. Pomimo że chodzą razem do szkoły, nigdy ze sobą nie rozmawiali. Aż do pewnego momentu, kiedy spotkają się w śnie. To tam po raz pierwszy odzywają się do siebie i mają okazję się poznać. I tak w ciągu dnia nie zamieniają ze sobą ani słowa, w nocy zaś potrafię dyskutować bez zahamowań. Z czasem jednak coraz trudniej jest rozdzielić jawę od snu.
Już podczas zapoznania z okładkowym opisem można zauważyć, że autorka w dużej mierze skupia się na kreacji bohaterów. Liczne przemyślenia, dialogi czy pierwszoosobowa narracja poprowadzona przemiennie z punktu widzenia Waverly i Marshalla pozwala na ich poznanie, zrozumienia zachowania i podejmowanych decyzji. Brenna Yovanoff tworząc damską bohaterkę, postanowiła odejść od standardowej cichej myszki, żyjącej w cieniu szkolnych gwiazd. Waverly jest dziewczyną perfekcyjną w każdym calu — ma dobre stopnie, angażuje się w życie szkoły, zawsze wie co powiedzieć i jak się zachować. Jednak czytelnik ma okazję poznać jej prawdziwe oblicze — te, którego nie pokazuje nikomu. Pod nakładaną każdego dnia maską widzimy osobę, która nie mówi o swoich uczuciach i stara się jak najlepiej wypaść w oczach innych osób, tym samym rezygnując z własnego ja. Nie jest to postać, którą łatwo polubić czy też się z nią utożsamiać, podobnie jak w przypadku Marshalla. Chłopaka, który w szkole zgrywa bad boya, nie przykłada się do nauki, w wolnym czasie imprezuje, a alkohol jest dla niego jednym ze sposobów ucieczki. Marshall bowiem szuka czegoś, co pozwoli mu zapomnieć i tak samo, jak Waverly nie pokazuje nikomu prawdziwego oblicza.
Bohaterowie posłużyli autorce do poruszenia ważnych tematów oraz przekazania czytelnikom kilku rad. Postaci z problemami spotykamy na kartach wielu współczesnych powieści i o ile w literaturze obyczajowej służy ona jako dodatek czy urozmaicenie, to te z literatury młodzieżowej mają szczególną rolę. Młody odbiorca często sam boryka się z opisywanymi przez pisarzy problemami, a nie wiedząc, gdzie szukać pomocy lub nie mając pojęcia jak się zachowywać i funkcjonować wśród rówieśników, jeszcze bardziej pogarsza swoją sytuację. Literaccy bohaterowie mogę służyć mu jako dobry przykład i wskazać drogę, dlatego tak ważne jest to, czym autorzy zapełnią karty powieści. Brenna Yovanoff zdecydowała się na kreację bardzo trudną, więc od początku można mieć podejrzenia nadchodzącej przemiany bohaterów. Jednak, co ważniejsze, autorka wiele uwagi poświęca samym przyczynom ich zachowań. Chęć bycia akceptowanym jest naturalną potrzebą człowieka, jednak nie może to odbywać się kosztem naszych prawdziwych pragnień, uczuć i myśli. Psychologiczne refleksje, chociaż ukryte za historią dwójki nastolatków, pokazują niewłaściwy sposób myślenia tych dwojga, by następnie przez postacie poboczne nakierować ich myśli na właściwy tor.
Wplatając wątek snów, autorka postawiła na pewną innowację w literaturze młodzieżowej. Ten sposób wprowadzenia czegoś nowego dał jej więcej możliwości w poprowadzeniu fabuły, których ta jednak nie do końca wykorzystała. Kwestią osobistą jest odbiór całości książki, nie da się jednak ukryć, że poza tym jednym elementem, nie znajdziemy tu czegoś, co już zostało napisane. Boli przede wszystkim to, że pisarka sama otwarła sobie furtkę do stworzenia powieści magicznej, ale przez nią nie przeszła. Niezbyt szybka akcja dodatkowo przyczynia się do określenia książki mianej przeciętnej. Brenna Yovanoff kilkukrotnie próbowała wpleść w fabułę opisy, które nadałyby lekturze odrobinę pikanterii, lecz ostatecznie żaden z nich nie został rozwinięty.
Nie ukrywam, że moje odczucia co do całości są bardzo mieszane. Z jednej strony dostałam coś nowego, wzbogaconego o dobre przemyślenia psychologiczne i ukazanie problemów bohaterów. Z drugiej jednak powieść była do bólu przewidywalna, nudnawa, a głównych bohaterów niespecjalnie darzyłam sympatią. Nieco świeżości do książki wniosła Autumn, bohaterka poboczna, choć trochę ciężko uwierzyć w jej realność, była zbytnio przerysowana. Ponadto nieustannie towarzyszyło mi wrażenie, że to wszystko już czytałam. Wiem też, że będzie to jedna z książek, o której szybko zapomnę.
„Wyśnione miejsca” pod względem fabuły nie wyróżniają się od innych młodzieżówek, dlatego stałych czytelników tego typu literatury mogą nieco znużyć. Niemniej jednak lekki styl pisarki sprawia, że powieść czyta się przyjemnie i dla kogoś, kto szuka czegoś niezobowiązującego, może okazać się dobrym wyborem.
Waverly i Marshall. Osoby z zupełnie innych środowisk, mający zupełnie inne charaktery, przyjaciół, zainteresowania i problemy. Pomimo że chodzą razem do szkoły, nigdy ze sobą nie rozmawiali. Aż do pewnego momentu, kiedy spotkają się w śnie. To tam po raz pierwszy odzywają się do siebie i mają okazję się poznać. I tak w ciągu dnia nie zamieniają ze sobą ani słowa, w nocy zaś potrafię dyskutować bez zahamowań. Z czasem jednak coraz trudniej jest rozdzielić jawę od snu.
Już podczas zapoznania z okładkowym opisem można zauważyć, że autorka w dużej mierze skupia się na kreacji bohaterów. Liczne przemyślenia, dialogi czy pierwszoosobowa narracja poprowadzona przemiennie z punktu widzenia Waverly i Marshalla pozwala na ich poznanie, zrozumienia zachowania i podejmowanych decyzji. Brenna Yovanoff tworząc damską bohaterkę, postanowiła odejść od standardowej cichej myszki, żyjącej w cieniu szkolnych gwiazd. Waverly jest dziewczyną perfekcyjną w każdym calu — ma dobre stopnie, angażuje się w życie szkoły, zawsze wie co powiedzieć i jak się zachować. Jednak czytelnik ma okazję poznać jej prawdziwe oblicze — te, którego nie pokazuje nikomu. Pod nakładaną każdego dnia maską widzimy osobę, która nie mówi o swoich uczuciach i stara się jak najlepiej wypaść w oczach innych osób, tym samym rezygnując z własnego ja. Nie jest to postać, którą łatwo polubić czy też się z nią utożsamiać, podobnie jak w przypadku Marshalla. Chłopaka, który w szkole zgrywa bad boya, nie przykłada się do nauki, w wolnym czasie imprezuje, a alkohol jest dla niego jednym ze sposobów ucieczki. Marshall bowiem szuka czegoś, co pozwoli mu zapomnieć i tak samo, jak Waverly nie pokazuje nikomu prawdziwego oblicza.
Bohaterowie posłużyli autorce do poruszenia ważnych tematów oraz przekazania czytelnikom kilku rad. Postaci z problemami spotykamy na kartach wielu współczesnych powieści i o ile w literaturze obyczajowej służy ona jako dodatek czy urozmaicenie, to te z literatury młodzieżowej mają szczególną rolę. Młody odbiorca często sam boryka się z opisywanymi przez pisarzy problemami, a nie wiedząc, gdzie szukać pomocy lub nie mając pojęcia jak się zachowywać i funkcjonować wśród rówieśników, jeszcze bardziej pogarsza swoją sytuację. Literaccy bohaterowie mogę służyć mu jako dobry przykład i wskazać drogę, dlatego tak ważne jest to, czym autorzy zapełnią karty powieści. Brenna Yovanoff zdecydowała się na kreację bardzo trudną, więc od początku można mieć podejrzenia nadchodzącej przemiany bohaterów. Jednak, co ważniejsze, autorka wiele uwagi poświęca samym przyczynom ich zachowań. Chęć bycia akceptowanym jest naturalną potrzebą człowieka, jednak nie może to odbywać się kosztem naszych prawdziwych pragnień, uczuć i myśli. Psychologiczne refleksje, chociaż ukryte za historią dwójki nastolatków, pokazują niewłaściwy sposób myślenia tych dwojga, by następnie przez postacie poboczne nakierować ich myśli na właściwy tor.
Wplatając wątek snów, autorka postawiła na pewną innowację w literaturze młodzieżowej. Ten sposób wprowadzenia czegoś nowego dał jej więcej możliwości w poprowadzeniu fabuły, których ta jednak nie do końca wykorzystała. Kwestią osobistą jest odbiór całości książki, nie da się jednak ukryć, że poza tym jednym elementem, nie znajdziemy tu czegoś, co już zostało napisane. Boli przede wszystkim to, że pisarka sama otwarła sobie furtkę do stworzenia powieści magicznej, ale przez nią nie przeszła. Niezbyt szybka akcja dodatkowo przyczynia się do określenia książki mianej przeciętnej. Brenna Yovanoff kilkukrotnie próbowała wpleść w fabułę opisy, które nadałyby lekturze odrobinę pikanterii, lecz ostatecznie żaden z nich nie został rozwinięty.
Nie ukrywam, że moje odczucia co do całości są bardzo mieszane. Z jednej strony dostałam coś nowego, wzbogaconego o dobre przemyślenia psychologiczne i ukazanie problemów bohaterów. Z drugiej jednak powieść była do bólu przewidywalna, nudnawa, a głównych bohaterów niespecjalnie darzyłam sympatią. Nieco świeżości do książki wniosła Autumn, bohaterka poboczna, choć trochę ciężko uwierzyć w jej realność, była zbytnio przerysowana. Ponadto nieustannie towarzyszyło mi wrażenie, że to wszystko już czytałam. Wiem też, że będzie to jedna z książek, o której szybko zapomnę.
„Wyśnione miejsca” pod względem fabuły nie wyróżniają się od innych młodzieżówek, dlatego stałych czytelników tego typu literatury mogą nieco znużyć. Niemniej jednak lekki styl pisarki sprawia, że powieść czyta się przyjemnie i dla kogoś, kto szuka czegoś niezobowiązującego, może okazać się dobrym wyborem.
Chciałam przeczytać tę książkę jeszcze przed premierą, kiedy po raz pierwszy o niej słyszałam, ale nie miałam niestety okazji. Nie zmieniło się to do tej pory. Bardzo podoba mi się okładka. Szkoda, że nie spełniła wszystkich oczekiwań, ale za to cieszę się, że autorka skupiła się na bohaterach, bo to bardzo ważny aspekt powieści i na postaci zwracam ogromną uwagę.
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post :)
O tak, dobra kreacja bohaterów jest niezwykle ważna, dlatego też nie skreśliłam książki całkowicie, bo swoje zalety miała :)
UsuńMiałam już okazję trochę poczytać o tej książce i jestem nią zaintrygowana.
OdpowiedzUsuńDwie strony książek
Nie dziwię się, sama byłam ;)
UsuńZ książką się nie zetknęłam, sądząc po Twojej recenzji chyba nie poświęcę jej uwagi, przynajmniej nie w najbliższym czasie. Przypomniała mi się jednak inna książka - też poniekąd o życiu w snach - "Moja noc jest twoim dniem", dość zaskakująca, polecam :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://tworze-czytam-fotografuje.blogspot.com/
Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej pozycji, więc dziękuję za polecenie! Z tego co widzę, jest dostępna w mojej bibliotece, także chętnie się z nią zapoznam :)
UsuńSwego czasu ta książka wzbudziła moje zainteresowanie, jednak po fali negatywnych opinii, jakie otrzymała po ukazaniu się w Moondrive Boxie (lub innym książkowym Boxie, już sama się w nich gubię), zrezygnowałam z niej. Teraz widzę, że może nic wielkiego nie straciłam, odpuszczając sobie tę książkę. Może nie jest aż tak fatalna, ale w końcu mamy tyle fantastycznych perełek, że warto skupić się na nich niż sięgać po te przeciętne książki. :)
OdpowiedzUsuńGorące pozdrowienia i buziaki!
BOOKS OF SOULS
Masz całkowitą rację - książka nie jest zła, ale mając do wyboru lepsze pozycje tak naprawdę nic się nie traci :)
UsuńKsiążka jest całkiem ok, ale główna bohaterka potwornie mnie irytowała. Również uważam, że autorka nie do końca wykorzystała swój pomysł.
OdpowiedzUsuńWcześniej byłam bardzo zainteresowana tą książką. Opis jest ciekawy, a okładka przepiękna. Mój entuzjazm odrobinę opadł po twojej recenzji, ale myślę, że mimo to dam jej szansę. :)
OdpowiedzUsuńczytamogladampisze.blogspot.com
Nie znam ale mi sie bardzo spodobała :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/02/loose-outfit.html
Jakiś czas temu było o niej głośno (w sumie nie dziwię się, Moondrive zawsze ma dobre kampanię) i wtedy chciałam ją przeczytać, ale teraz... jakoś zeszła na dalszy plan. Po twojej opinii również widzę, że nie jest taka wspaniała, ale może kiedyś :) Okładka bardzo mnie intryguje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Zagubiona w słowach
Nie czytałam, ale mam zamiar i ogromne chęci :) Muszę przyznać, że przekupiła mnie okładka chyba w większym stopniu niż opis. Czeka sobie spokojnie na półce, bo szczęśliwa znalazłam ją w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
Szelest Stron
Kilka razy przymierzałam się do tego aby wypozyczyć te ksiazke w bibliotece, bo wciaz pojawiala mi sie przed oczami, ale jednak nie zrobilam tego. Czuje ze wyrosłam juz z takich historii i nie spodobaja mi sie tak jak podobaly by mi sie kiedys. Mimo to okladka jest czarująca. Piękna wręcz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuje;)
(recenzentka-ksiazek.blogspot.com)
Okładka pitra
OdpowiedzUsuńpotrafi zwieść człowieka na manowce. Niemniej jednak łudzę się, że przypadnie mi do gustu ponieważ już czeka na półce :)