AUTOR: Bernhard Aichner
TŁUMACZENIE: Łukasz Kuć
TŁUMACZENIE: Łukasz Kuć
WYDAWNICTWO: Sonia Draga
ILOŚĆ STRON: 299
Mścicielka | Dom śmierci | Totenrausch
Ile człowiek ma łez? Czy ktoś zdołał je kiedyś policzyć? Zebrać, napełnić kubek, wiadro, basen. Basen wypełniony łzami. Żeby już nie bolało, kiedy się do niego wskoczy.
Mścicielka | Dom śmierci | Totenrausch
Blum prowadzi zakład pogrzebowy, a prywatnie jest szczęśliwą żoną policjanta i matką dwóch córeczek. Sielanka kończy się, gdy pewnego dnia jej mąż ginie potrącony przez samochód. Kiedy odkrywa w jego telefonie nagrania ze śledztwa, które prowadził na własną rękę, wie już, że jego śmierć to nie był wypadek. Postanawia znaleźć sprawców i wymierzyć sprawiedliwość.
O tej pozycji dowiedziałam się przy okazji spotkania z autorem podczas Śląskich Targów Książki, które miało miejsce pod koniec września ubiegłego roku. Wywiadu miałam okazję słuchać, autograf udało mi się dostać, a książka i tak swoje odleżeć musiała. Nie miałam zbytnio pojęcia, o czym ona będzie, jednak z pewnością nie oczekiwałam czegoś takiego.
Początkowo Bernhard Aichner skupia się na zapoznaniu czytelnika z główną bohaterką. Występujące we wstępie wydarzenie mające miejsce osiem lat wcześniej poprzeplatane z historią Blum pokazuje czytelnikowi ogrom wpływu przeszłości na jej dalsze życie. W pierwszych rozdziałach śledzimy teraźniejsze życie Blum, lecz przez całą powieść autor nie szczędzi wspomnień z dzieciństwa bohaterki. W ten sposób poznajmy kobietę, która już od najmłodszych lat spędzała czas w chłodni, ucząc się od ojca jak poprawnie przygotowywać zwłoki do pochówku. Kreacja takiej bohaterki nie pozostawia czytelnikowi złudzeń, że jej zachowanie nie będzie należało do typowych.
W książce panuje nieco przytłaczający klimat, który nie jest szczególnym zaskoczeniem, skoro spora część akcji ma miejsce w chłodni. Pomieszczenie pełne zmarłych odcisnęło piętno na Blum, która tak dobrze znając śmierć, przestała się jej bać.
Autor stworzył powieść o nieskomplikowanej akcji, która nie pędzi do przodu, lecz rozwija się powoli, dając czytelnikowi czas, by i on spróbował poprowadzić śledztwo. Momentami jednak wszystko idzie zbyt łatwo, pisarz stosuje proste rozwiązania, co odbiera na autentyczności historii i czyni ją nieprawdopodobną.
Główny wątek mógłby być porównany do historii „Margo” Tarryn Fisher. Bohaterka, którą przeszłość ukształtowała na osobę bez skrupułów, która wymierza sprawiedliwość na własną rękę. Podobieństwa do tego młodzieżowego thrillera są dość widoczne, warto jednak podkreślić, że to powieść Bernharda Aichnera powstała wcześniej. Nie można mówić też o tym, by pozycja ta była odpowiednia dla czytelników pani Fisher, gdyż austriacki pisarz w książce nie szczędzi opisów brutalności, które nie są odpowiednie dla młodego odbiorcy.
Przyznam, że rzadko czytam taką literaturę, dlatego lektura tej powieści była dla mnie pewnym powiewem świeżości. Nie domyślałam się takiego obrotu zdarzeń, a autorowi udało się nawet mnie zaskoczyć. Jednak przede wszystkim książka bardzo mnie zszokowała, lekko przeraziła i wywołała zamęt w mojej głowie. To ten typ książki, o którym szybko nie zapomnę.
Thriller ten z pewnością będzie miał swoich zwolenników i przeciwników. Osoby, które często sięgają po ten typ książek, mogą lekko się rozczarować, zwłaszcza tym pójściem na skróty w pewnych momentach. Jednak przymykając na to oko i skupiając się na podążaniu za Blum, można wciągnąć się w powieść i pochłonąć ją w jeden wieczór.
O tej pozycji dowiedziałam się przy okazji spotkania z autorem podczas Śląskich Targów Książki, które miało miejsce pod koniec września ubiegłego roku. Wywiadu miałam okazję słuchać, autograf udało mi się dostać, a książka i tak swoje odleżeć musiała. Nie miałam zbytnio pojęcia, o czym ona będzie, jednak z pewnością nie oczekiwałam czegoś takiego.
Początkowo Bernhard Aichner skupia się na zapoznaniu czytelnika z główną bohaterką. Występujące we wstępie wydarzenie mające miejsce osiem lat wcześniej poprzeplatane z historią Blum pokazuje czytelnikowi ogrom wpływu przeszłości na jej dalsze życie. W pierwszych rozdziałach śledzimy teraźniejsze życie Blum, lecz przez całą powieść autor nie szczędzi wspomnień z dzieciństwa bohaterki. W ten sposób poznajmy kobietę, która już od najmłodszych lat spędzała czas w chłodni, ucząc się od ojca jak poprawnie przygotowywać zwłoki do pochówku. Kreacja takiej bohaterki nie pozostawia czytelnikowi złudzeń, że jej zachowanie nie będzie należało do typowych.
W książce panuje nieco przytłaczający klimat, który nie jest szczególnym zaskoczeniem, skoro spora część akcji ma miejsce w chłodni. Pomieszczenie pełne zmarłych odcisnęło piętno na Blum, która tak dobrze znając śmierć, przestała się jej bać.
Autor stworzył powieść o nieskomplikowanej akcji, która nie pędzi do przodu, lecz rozwija się powoli, dając czytelnikowi czas, by i on spróbował poprowadzić śledztwo. Momentami jednak wszystko idzie zbyt łatwo, pisarz stosuje proste rozwiązania, co odbiera na autentyczności historii i czyni ją nieprawdopodobną.
Główny wątek mógłby być porównany do historii „Margo” Tarryn Fisher. Bohaterka, którą przeszłość ukształtowała na osobę bez skrupułów, która wymierza sprawiedliwość na własną rękę. Podobieństwa do tego młodzieżowego thrillera są dość widoczne, warto jednak podkreślić, że to powieść Bernharda Aichnera powstała wcześniej. Nie można mówić też o tym, by pozycja ta była odpowiednia dla czytelników pani Fisher, gdyż austriacki pisarz w książce nie szczędzi opisów brutalności, które nie są odpowiednie dla młodego odbiorcy.
Przyznam, że rzadko czytam taką literaturę, dlatego lektura tej powieści była dla mnie pewnym powiewem świeżości. Nie domyślałam się takiego obrotu zdarzeń, a autorowi udało się nawet mnie zaskoczyć. Jednak przede wszystkim książka bardzo mnie zszokowała, lekko przeraziła i wywołała zamęt w mojej głowie. To ten typ książki, o którym szybko nie zapomnę.
Thriller ten z pewnością będzie miał swoich zwolenników i przeciwników. Osoby, które często sięgają po ten typ książek, mogą lekko się rozczarować, zwłaszcza tym pójściem na skróty w pewnych momentach. Jednak przymykając na to oko i skupiając się na podążaniu za Blum, można wciągnąć się w powieść i pochłonąć ją w jeden wieczór.
Cudowna książka :O
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/02/military-style.html
Zakochałam się w "Margo", a o tej pozycji wcześniej nie słyszałam. Więc pewnie sięgnę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie: nieuleczalnyksiazkoholizm.blogspot.com
Jeśli pokochałaś „Margo” to koniecznie sięgnij po tę pozycję :)
UsuńRzadko sięgam po książki tego typu, jednak tą mnie niesamowicie zaciekawiłaś :D W prawdzie słyszę o niej po raz pierwszy, ale na pewno kiedyś po nią sięgnę :) Ciekway wàtek z pracą w "chłodziarni" xD jak czyatłam o tych zwłokach i w ogóle to nw czemu skojarzyła mi się z tyms epidemia xD znaczy to się chyba tak nazywało bo juź do końca nie pamiętam. Tak czy siak tam w prawdzie główna bohaterka wcielała się w zmarłe osoby by ludzie mogli się poźegnać, ale i tak jakoś mi się skojarzyło xD Margo nie czytałam i jakoś mnie do tego nie ciągnie :P
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
pomiedzy-wersami.blogspot.com
Oo, rzeczywiście! Teraz spojrzałam na opis „Epidemii” i przyznam, że brzmi ciekawie! :)
UsuńKsiążka ogromnie mnie zaciekawiła. Szczególnie, z tego co przeczytałam fajnie wykreowaną główną bohaterką i oczywiście brutalnością. Na małe pójścia na skróty moge przymknąć oko. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
sunny-snowflake.blogspot.com
Tak, jeśli inne elementy powieści są dobre to na małe niedociągnięcia można przymknąć oko :)
UsuńKusisz. ;)
OdpowiedzUsuńDobrymi książkami można kusić, także czuję się usprawiedliwiona! :D
UsuńSłyszę pierwszy raz, no ale nic jeszcze nie jest stracone ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
toreador-nottoread.blogspot.com
Otóż to! ;)
UsuńCzytałam tą książkę jakiś czas temu a mam ją w pamięci do dziś. Mi się podobała :) A Margo właśnie zaczęłam, wciąga. Pozdrawiam i zapraszam do czytanienaprawdeuzaleznia.blogspot.com
OdpowiedzUsuń