Do tej pory jako przykład literatury onirycznej mogłam wymienić jedynie „Sklepy cynamonowe”, które pamiętam z lekcji języka polskiego. Historia Alicji była mi obca, sama nie wiem dlaczego. Nigdy nie zapoznałam się ani z książkową, ani z filmową wersją. Postanowiłam jednak to zmienić, gdyż jest kultowa historia, a sama książka znajduje się na liście 100 najlepszych pozycji według BBC.
Zawsze kojarzyłam główny motyw - Alicja zauważa Białego Królika, który pospiesznie biegnie i znika w króliczej norze. Dziewczynka podąża za nim, tym samym trafiając do bardzo osobliwego świata. Świat ten jest pełen niespotykanych stworzeń, gadających zwierząt, a sama Alicja zmienia swój wzrost. Rozmowy z napotkanymi postaciami są wręcz absurdalne i teraz, w zależności od naszego podejścia, możemy albo chwytać się za głowę i zastanawiać się, co autor brał, albo poddać się klimatowi powieści i dobrze się bawić podczas lektury.
Bohaterowie są bardzo specyficzni, nietuzinkowi i z pewnością nigdzie takich nie znajdziemy. To, czy ich polubimy zależy już od wspomnianego wcześniej podejścia, jednak przyznam, że u mnie książkowe postacie wywołały ogrom radości i śmiechu. Myślę, że podczas czytania ważna jest świadomość, że mamy do czynienia z historią z pogranicza jawy i snu.
Książka o przygodach Alicji to bardzo sympatyczna pozycja i nie dziwię się, że zdobyła taką popularność. Dla mnie też jest to szczególna pozycja, z tego względu, że była to pierwsza książka, którą przeczytałam w oryginale. Przyznam, że z angielskiego nigdy orłem nie byłam, maturę zdałam dosyć przyzwoicie, ale wszelkie próby czytania czegoś w tym języku szybko się kończyły. Jednak takim osobom jak ja z pomocą wychodzi wydawnictwo [ze słownikiem].
Książki Wydawnictwa [ze słownikiem] mają trzy słowniki: na początku książki, na końcu i ten, moim zdaniem najpotrzebniejszy - który pojawia się z boku stron z tekstem. Dzięki temu nie musiałam co chwilę odkładać powieści, by zerknąć do słownika, bo tłumaczenie niezrozumiałych słów miałam pod nosem.
Powiecie, że „Alicja w krainie czarów” to dla Was zbyt prosta książka i bez problemu dacie radę przeczytać ją w oryginale bez pomocy słownika. Świetnie! W związku z tym może zainteresuje Was coś z wyższej półki? Co powiecie na „Przygody Sherlocka Holmesa” albo „Drakulę”? Zresztą najlepiej sami zajrzyjcie na stronę Wydawnictwa i wybierzcie coś dla siebie!
Za możliwość przeczytania „Alicji w krainie czarów” dziękuję Wydawnictwu [ze słownikiem]!
Sama dostałam książki od tego wydawnictwa i wybrałam właśnie ,,Alicję w Krainie Czarów" oraz dwie inne książki. Myślę, że to świetna sprawa, żeby słowniki był na marginesach, bo dzięki temu nie trzeba wyszukiwać każdego nieznanego słówka w słowiku. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
BOOKS OF SOULS
Uwielbiam czytać książki w oryginale, ale podobnie jak Ty orłem nie jestem, więc jest to dość czasochłonne. Książki jeszcze nie czytałam, ale kto wie, może przeczytam ją po angielsku :)
OdpowiedzUsuńAlicja może być dobrym przykładem do matury ustnej, czy wypracowania jako motyw dzieciństwa. ;) Tak na marginesie. ;D Ja wielokrotnie słuchałam bajki z Winiary bodajże, coś jak audiobook. I sporo z niej pamiętam, ale to nie to samo. Kiedyś i jeszcze przed maturą zdążę mam nadzieję ją przeczytać, gdzieś muszę ją upchnąć pomiędzy materiał do rozszerzenia z polskiego. ;D
OdpowiedzUsuńJa jakbym znała biegle język angielski było by świetne :D
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com