TYTUŁ: Układ
AUTOR: Elle Kennedy
TŁUMACZENIE: Anna Mackiewicz
TŁUMACZENIE: Anna Mackiewicz
WYDAWNICTWO: Zysk i S-ka
ILOŚĆ STRON: 462
Profesor Tolbert wykłada etykę filozoficzną. To jeden z tych przedmiotów, który studenci wybrali, myśląc, że z jego zaliczeniem nie będzie problemu. Mylili się. Zwłaszcza Garrett Graham — niezaprzeczalny mistrz hokeja. Jego średnia spadła, co nie pozwala mu na dalszą grę, a przecież to było jego marzenie. Musi coś z tym zrobić.
O pomoc prosi Hannah, której imienia początkowo nie zna. Ta jednak, ku jego ogromnemu zdziwieniu, odmawia mu. Jednak Garrett się nie poddaje. I w końcu znajduje punkt, z który uderza. Zawierają układ.
Książka zbiera niemal same pozytywne opinie, średnia ocen na Lubimy Czytać wynosi ponad 8,2. Jak więc nie sięgnąć po taką powieść? Gdy dowiedziałam się, że zdobyłam ją w rozdaniu na blogu „Kto czyta książki — żyje podwójnie” naprawdę się ucieszyłam, bo byłam niezwykle ciekawa tej pozycji! Czy jednak słusznie?
Ta książka coś w sobie ma. Ale czy to wystarczy? Po przeczytaniu byłam pełna emocji, ale... były one bardzo skrajne.
Niemal każdy aspekt tej książki z jednej strony mi się podobał, a z drugiej irytował.
Chociażby bohaterowie. Hannah to taka zwykła cicha myszka, niewyróżniająca się z tłumu. Pomocna, skromna, mądra. Nagle zauważa ją Garrett — typowy bad boy, do którego wzdycha połowa żeńskiej części studentów. Mam już dość tego schematu, lecz... No właśnie z drugiej strony bardzo ich polubiłam. Każdy z nich okazuje się inny. To, co pokazują światu to tak naprawdę przykrywka, ukrywają swoje przeżycia, emocje, swoją przeszłość.
Akcja toczy się bardzo powoli, co było dobre. To, co rozwija się między nimi, nie pojawia się nagle, lecz oni sami zastanawiają się, co ich łączy i jak to traktować. Było to delikatne i subtelne, ale... Niestety przewidywalne. Chociaż miło się czytało, to nie było żadnego elementu zaskoczenia.
Pewnie było to spowodowane tym, że historię poznajemy równocześnie z dwóch perspektyw — Hannah i Garretta. Gdyby narratorem była tylko jedna osoba, zaskoczenia by się pojawiały, tego jestem pewna. Dlatego uważam, że autorka źle zrobiła, tworząc podwójnego narratora.
Mam też zastrzeżenia co do języka. Rozumiem, że miał jak najwierniej odwzorowywać język osób dwudziestoletnich, lecz wielość powtarzających się epitetów, takich jak „cholerna”, „pieprzona”, „kurewska”, „gówniana” działała mi na nerwy. Ponadto wyrazy te służyły także jako przecinki, czego osobiście nie znoszę. Mam świadomość celu tego zabiegu, jednak... to mimo wszystko jest literatura i ja nie oczekuję powieści pisanej wierszem, lecz jakiejś odrobiny przyzwoitości. Zmniejszyłabym ilość takich słów o połowę, byłoby dużo lepiej.
Żeby nie było, że tylko narzekam, bo książka zła nie była, to pomijając już to słownictwo, czytało się przyjemnie. Były momenty zabawne, spora dawka sarkazmu i ironii, co bardzo lubię. Podobało mi się to, że autorka potrafiła pokazać uczucia, które towarzyszą bohaterom.
Warto także zauważyć, że to może nie tyle romans, ile romans erotyczny. I scen erotycznych trochę było. Z opisami włącznie. Także sięgając po tę lekturę, należy mieć to na uwadze.
Książka traktuje nie tylko o miłości, ale także o zaufaniu. Poprzez poznanie doświadczeń bohaterów, widzimy, jaki ma to wpływ na ich dalsze życie i relacje z innymi.
Choć nie jest to książka, jakiej się spodziewałam, bowiem nie była porywająca i zaskakująca, miała także swoje wady, to mimo wszystko bardzo zżyłam się z bohaterami i kibicowałam im.
Jeśli masz ochotę na coś lekkiego i przyjemnego, przy czym Twój mózg nie musi się bardzo wysilać, a bohaterów pokochasz od pierwszych stron, nie wahaj się i sięgnij po „Układ”!
O pomoc prosi Hannah, której imienia początkowo nie zna. Ta jednak, ku jego ogromnemu zdziwieniu, odmawia mu. Jednak Garrett się nie poddaje. I w końcu znajduje punkt, z który uderza. Zawierają układ.
Książka zbiera niemal same pozytywne opinie, średnia ocen na Lubimy Czytać wynosi ponad 8,2. Jak więc nie sięgnąć po taką powieść? Gdy dowiedziałam się, że zdobyłam ją w rozdaniu na blogu „Kto czyta książki — żyje podwójnie” naprawdę się ucieszyłam, bo byłam niezwykle ciekawa tej pozycji! Czy jednak słusznie?
Ta książka coś w sobie ma. Ale czy to wystarczy? Po przeczytaniu byłam pełna emocji, ale... były one bardzo skrajne.
Niemal każdy aspekt tej książki z jednej strony mi się podobał, a z drugiej irytował.
Chociażby bohaterowie. Hannah to taka zwykła cicha myszka, niewyróżniająca się z tłumu. Pomocna, skromna, mądra. Nagle zauważa ją Garrett — typowy bad boy, do którego wzdycha połowa żeńskiej części studentów. Mam już dość tego schematu, lecz... No właśnie z drugiej strony bardzo ich polubiłam. Każdy z nich okazuje się inny. To, co pokazują światu to tak naprawdę przykrywka, ukrywają swoje przeżycia, emocje, swoją przeszłość.
Akcja toczy się bardzo powoli, co było dobre. To, co rozwija się między nimi, nie pojawia się nagle, lecz oni sami zastanawiają się, co ich łączy i jak to traktować. Było to delikatne i subtelne, ale... Niestety przewidywalne. Chociaż miło się czytało, to nie było żadnego elementu zaskoczenia.
Pewnie było to spowodowane tym, że historię poznajemy równocześnie z dwóch perspektyw — Hannah i Garretta. Gdyby narratorem była tylko jedna osoba, zaskoczenia by się pojawiały, tego jestem pewna. Dlatego uważam, że autorka źle zrobiła, tworząc podwójnego narratora.
Mam też zastrzeżenia co do języka. Rozumiem, że miał jak najwierniej odwzorowywać język osób dwudziestoletnich, lecz wielość powtarzających się epitetów, takich jak „cholerna”, „pieprzona”, „kurewska”, „gówniana” działała mi na nerwy. Ponadto wyrazy te służyły także jako przecinki, czego osobiście nie znoszę. Mam świadomość celu tego zabiegu, jednak... to mimo wszystko jest literatura i ja nie oczekuję powieści pisanej wierszem, lecz jakiejś odrobiny przyzwoitości. Zmniejszyłabym ilość takich słów o połowę, byłoby dużo lepiej.
Żeby nie było, że tylko narzekam, bo książka zła nie była, to pomijając już to słownictwo, czytało się przyjemnie. Były momenty zabawne, spora dawka sarkazmu i ironii, co bardzo lubię. Podobało mi się to, że autorka potrafiła pokazać uczucia, które towarzyszą bohaterom.
Warto także zauważyć, że to może nie tyle romans, ile romans erotyczny. I scen erotycznych trochę było. Z opisami włącznie. Także sięgając po tę lekturę, należy mieć to na uwadze.
Książka traktuje nie tylko o miłości, ale także o zaufaniu. Poprzez poznanie doświadczeń bohaterów, widzimy, jaki ma to wpływ na ich dalsze życie i relacje z innymi.
Choć nie jest to książka, jakiej się spodziewałam, bowiem nie była porywająca i zaskakująca, miała także swoje wady, to mimo wszystko bardzo zżyłam się z bohaterami i kibicowałam im.
Jeśli masz ochotę na coś lekkiego i przyjemnego, przy czym Twój mózg nie musi się bardzo wysilać, a bohaterów pokochasz od pierwszych stron, nie wahaj się i sięgnij po „Układ”!
Grrr, jak irytują mnie przekleństwa w książkach. Nie lubię przewidywalności i tych schematów. Mimo wszystko może kiedyś sięgnę po tę pozycję!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ♥
http://sleepwithbook.blogspot.com/
:) czytałam tę książkę niedawno. I mam takie zdanie jak ty. Dobry umilacz czasu, ale nic niezwykłego. Były momenty, które mnie irytowały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
ksiązka jest napisana dla mnie!! Koniecznie po nia siegne :3
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każdą obserwacje i propozycje wejść w linki :)
Nie czytałam, ale wiele recenzji dość pozytywnie o niej wypowiadających się mnie przekupiło i mam nadzieję, że w niedługim czasie się na nią skuszę. ;)
OdpowiedzUsuńNie mam w zwyczaju czytac takich książek, więc raczej nie sięgnę. Tak czy inaczej - recenzja świetna;D
OdpowiedzUsuńPrzewodnik Czytelniczy
Nie czytałam tej książki i o niej za wiele też nie słyszałam, tylko tytuł obił mi się o uszy ;)
OdpowiedzUsuńWydaje się być lekką powieścią na wieczór, gdy się chce odprężyć i niedużo myśleć :)
Może kiedyś przeczytam, jak na razie mam stos książek w planach, więc kolejnych pozycji sobie dokładać nie będę ;)
Pozdrawiam Tris *.* z http://hopebravestory.blogspot.com/
Bardzo fajne i lekkie wyrażenie opini. Myślę że ksiażka mi się spodoba i sięgnę po nią ;)
OdpowiedzUsuńkiroku-books.blogspot.com
Książkę będę czytać w najbliższym czasie i mimo tych powyższych wad nie zraziłam się co do niej. Może nie mam jakichś dużych oczekiwań, w końcu jest to książka typowo młodzieżowa, jednak mam nadzieję, że też się nie rozczaruję :)
OdpowiedzUsuńwww.zksiazkadolozka.blogspot.com
Niedawno zastanawiałam sie czy warto sięgać po tę pozycję, może kiedyś sie skuszę :)
OdpowiedzUsuńA ja czytałam i chociaż na początku ten wulgarny język mnie denerwował, z czasem do niego przywykłam. No właśnie, książka ma to COŚ, i ja dzięki temu magicznemu cosiowi przepadłam :) Najlepszy przeczytany romans w moim życiu to nie był, ale zdecydowanie jeden z lepszych. Może to za sprawą stylu autorki. Czasami w tym gatunku trudno o zwyczajnie dobre napisanie historii. Ja jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, chociaż przyznaję, że przewidywanie odrobinę było.
OdpowiedzUsuńNo właśnie szału nie ma, ale porażki też nie. Takie NA bardzo lubię, dla mnie to była iście filmowa historia (w amerykańskim, a raczej kanadyjskim stylu) :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale chętnie zrobię sobie taką przerwę na coś lekkiego w najbliższym czasie. :3 Czasami sięgam po NA, ale rzadko. :D
OdpowiedzUsuńBuziaki,
SilverMoon :*
Może kiedyś przeczytam, na razie mój mózg radzi sobie świetnie z bardziej wymagającymi książkami :)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi apetytu na tą książkę :) Poluję na nią, poluję. Nie będąc pewna ale chyba jednak się skuszę :)
OdpowiedzUsuń