źródło |
TYTUŁ: Nowoczesna czarodziejka
AUTOR: Debora Geary
TŁUMACZENIE: Olga Kwiecień
WYDAWNICTWO: Editio
ILOŚĆ STRON: 269
W piątek, gdy znalazła odpowiedni dom dla Greenleyów, była po prostu pośredniczką ze świetnym nosem. Dziś był poniedziałek, a ona była czarodziejką z nadmiernie wrażliwym umysłem, która nie potrafiła sobie poradzić z cegłami, bańkami i całą resztą bałaganu.
Zaintrygowała mnie okładka, zaintrygował mnie tytuł, a nade wszystko zaintrygował mnie blurb. Zatem gdy tylko dostrzegałam ją w bibliotece, nie zastanawiałam się ani chwili — od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać!
Chociaż pani Debora Geary napisała całą serię tych książek, w Polsce do tej pory zostały wydane tylko dwie — właśnie „Nowoczesna czarodziejka” oraz „Ukryta czarodziejka”.
Lauren jest agentką nieruchomości. Bardzo dobrą agentką — zawsze wie, jakie mieszkanie jest idealne dla jej klientów, nigdy się nie myli. I nagle pewnego dnia robiąc zakupy w internecie, została przekierowana na czat. Czarodziejski Czat. To nie mogła być pomyłka, choć bohaterka uważa, że tak właśnie jest. Jej rozmówczynie nie wiedzą za bardzo, co o tym sądzić, więc postanawiają wysłać do niej Jamiego, który ma sprawdzić jaką mocą dysponuje Lauren.
Jestem totalnie rozczarowana tą pozycją. Dlaczego? Pierwszą rzeczą, która sprawiła, że miałam ochotę odłożyć tę książkę, był język. Był okropnie sztywny, wręcz nienaturalny. Dorośli i dzieci posługiwali się tymi samymi zwrotami. Było mnóstwo powtórzeń. Nie wiem, może to wina tłumacza?
Sama książka była nudna. Nie było żadnej akcji. Jeśli pojawiał się jakiś problem, to był on tylko przez pół strony i zaraz znalazł się cudowny sposób na jego rozwiązanie. Nie było ani głównego wątku, nie mówiąc już o jakiś pobocznych. Wszystko szło wręcz idealnie, każdy był na właściwym miejscu o właściwej porze. Książka do bólu przewidywalna. Zero zaskoczeń, zero zwrotów akcji.
Z drugiej zaś strony niektóre nieistotne rzeczy były rozwodzone przez kilka stron, chociażby w pewnym momencie przez prawie dwa rozdziały czarodziejki zachwycały się nad rzeczą, którą właśnie odkryły.
Bohaterowie bardzo wyidealizowani. Ja rozumiem, że autorka chciała, byśmy ich polubili. Owszem, polubiłam ich. Jednak żaden z bohaterów niczym się nie wyróżniał, wszyscy byli wykreowani (o ile można w ogóle mówić o jakiejś kreacji) na jedno kopyto.
Bardzo zirytowało mnie to, że autorka chciała pokazać, że Lauren nie potrafi uwierzyć w to, iż jest czarodziejką. Było to tak niedopracowane, że wyszło na to, że Lauren raz już się z tym pogodziła, a za chwilę znowu nie przyjmowała tego do wiadomości.
Choć książka ma niespełna 300 stron, przeczytanie jej zajęło mi tydzień. Czytając ją, strasznie się męczyłam, kilka razy chciałam przerwać, ale cały czas miałam nadzieję, że może jeszcze zacznie się coś dziać. Nie zaczęło. Książka po prostu jest o niczym.
Zdecydowanie nie polecam tej książki, sama nie zamierzam sięgać po drugi tom.
Chociaż pani Debora Geary napisała całą serię tych książek, w Polsce do tej pory zostały wydane tylko dwie — właśnie „Nowoczesna czarodziejka” oraz „Ukryta czarodziejka”.
Lauren jest agentką nieruchomości. Bardzo dobrą agentką — zawsze wie, jakie mieszkanie jest idealne dla jej klientów, nigdy się nie myli. I nagle pewnego dnia robiąc zakupy w internecie, została przekierowana na czat. Czarodziejski Czat. To nie mogła być pomyłka, choć bohaterka uważa, że tak właśnie jest. Jej rozmówczynie nie wiedzą za bardzo, co o tym sądzić, więc postanawiają wysłać do niej Jamiego, który ma sprawdzić jaką mocą dysponuje Lauren.
Jestem totalnie rozczarowana tą pozycją. Dlaczego? Pierwszą rzeczą, która sprawiła, że miałam ochotę odłożyć tę książkę, był język. Był okropnie sztywny, wręcz nienaturalny. Dorośli i dzieci posługiwali się tymi samymi zwrotami. Było mnóstwo powtórzeń. Nie wiem, może to wina tłumacza?
Sama książka była nudna. Nie było żadnej akcji. Jeśli pojawiał się jakiś problem, to był on tylko przez pół strony i zaraz znalazł się cudowny sposób na jego rozwiązanie. Nie było ani głównego wątku, nie mówiąc już o jakiś pobocznych. Wszystko szło wręcz idealnie, każdy był na właściwym miejscu o właściwej porze. Książka do bólu przewidywalna. Zero zaskoczeń, zero zwrotów akcji.
Z drugiej zaś strony niektóre nieistotne rzeczy były rozwodzone przez kilka stron, chociażby w pewnym momencie przez prawie dwa rozdziały czarodziejki zachwycały się nad rzeczą, którą właśnie odkryły.
Bohaterowie bardzo wyidealizowani. Ja rozumiem, że autorka chciała, byśmy ich polubili. Owszem, polubiłam ich. Jednak żaden z bohaterów niczym się nie wyróżniał, wszyscy byli wykreowani (o ile można w ogóle mówić o jakiejś kreacji) na jedno kopyto.
Bardzo zirytowało mnie to, że autorka chciała pokazać, że Lauren nie potrafi uwierzyć w to, iż jest czarodziejką. Było to tak niedopracowane, że wyszło na to, że Lauren raz już się z tym pogodziła, a za chwilę znowu nie przyjmowała tego do wiadomości.
Choć książka ma niespełna 300 stron, przeczytanie jej zajęło mi tydzień. Czytając ją, strasznie się męczyłam, kilka razy chciałam przerwać, ale cały czas miałam nadzieję, że może jeszcze zacznie się coś dziać. Nie zaczęło. Książka po prostu jest o niczym.
Zdecydowanie nie polecam tej książki, sama nie zamierzam sięgać po drugi tom.
Ja raczej nie sięgnę po tę pozycję. W szczególności, gdy kolejna osoba utwierdziła mnie w tym przekonaniu, że ta książka jest słaba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://monicas-reviews.blogspot.com/
Nie znam ani książki, ani autorki. Raczej jej nie przeczytam, skoro jest aż tak słaba :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńksiazkowy-termit.blogspot.com
Dobrze, że ostrzegasz, bo przyznaję — okładka bardzo mnie zaintrygowała i byłam pewna, iż ta śliczna estetyka pokryje się z fabułą. :(
OdpowiedzUsuńMAJUSKUŁA
Nie znałam tej książki i nie chcę jej poznać. Taka słaba, to trzymam się od niej z daleka ;) Ja muszę przyznać, ze mi okładka się nie podoba. Tandetna i po prostu nieładna. Ale każdy ma swój gust. Tytuł również mnie nie zainteresował. Kojarzy mi się ze słabym filmem dla młodzieży. Nie wiem czemu. Pozdrawiam, Idalia :**
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Słyszałam bardzo dawno o tej książce, ale wiedziałam, że po nią nie sięgnę, bo będzie słaba. Teraz okazuje się, że to był bardzo dobry wybór! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
SilverMoon z bloga Fantastyczne książki
Nie słyszałam o tej książce wcześniej, ale szkoda, że dałaś jej tak niską ocenę. Kurde sam pomysł wydaje się być ciekawy, tak samo jak tytuł i okładka. Jednak nie lubię wyidealizowanych bohaterów, więc po nią nie sięgnę. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńIch perspektywy
pomysł faktycznie był ciekawy, ale niestety świat stworzony przez autorkę jest mocno niedopracowany, no i treść...
UsuńKsiążka wydaje się być słaba i to bardzo, ale okładkę ma super! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każdą obserwację i propozycje wejść w linki :)
Słyszałam o tej książce ostatnio i nawet na nią nie raczyłam spojrzeć, ale widzę, że to chyba dobrze... Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Sroga ocena. Ja nie podjęłabym się tej lektury, bo to nie mój klimat, ale szkoda, że język powieści był aż tak nienaturalny i sztywny... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJuż jakiś czas temu zainteresowałam się tą książką, ponieważ była na promocji. Jednak nie miała zbyt pochlebnych opinii i z niej zrezygnowałam. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Geek of books&serials&films