AUTOR: Jennifer Niven
TŁUMACZENIE: Donata Olejnik
TŁUMACZENIE: Donata Olejnik
WYDAWNICTWO: Bukowy Las
ILOŚĆ STRON: 415
A gdyby życie też mogłoby być takie? Same szczęśliwe elementy, nic strasznego, nic nawet odrobinę nieprzyjemnego. Może moglibyśmy wyciąć to, co złe i zostawić tylko dobro?
Nie wiem, czy spotkałam się z chociaż jedną negatywną opinią na temat tej książki. W większości były to praktycznie same zachwyty, a oceny nie były niższe, niż osiem na dziesięć gwiazdek. Pomyślałam, że skoro jest tak dobra, to sama się z nią zapoznam. I choć nieco przeraziło mnie porównanie do „Gwiazd naszych wina”, które widnieje na okładce, postanowiłam się nie zrażać.
Finch i Violet. Dwie całkiem inne osoby, jednak o tym za chwilę. Wszystko zaczyna się na szkolnej wieży, na której tak de facto wcale nie powinni się znajdować. A jednak są. On pomaga jej zejść, lecz oficjalnie ogłaszają, że to ona uratowała go przed samobójstwem. Razem rozpoczynają szkolny projekt na historię Stanów Zjednoczonych, a co za tym idzie — spędzają ze sobą coraz więcej czasu.
Finch przypomina mi takiego nastoletniego myśliciela, trochę filozofa, choć chyba nie do końca jest to trafne określenie. Jednak jest to nastolatek bardzo specyficzny, próbujący odnaleźć w tym wszystkim siebie i zdarza się, że co jakiś czas przechodzi całkowitą metamorfozę. Jednego dnia zobaczysz go ubranego jak bezdomnego, następnie przeobrazi się w typ bad boya. Zaskakuje wszystkich wokół, a szkolni koledzy nazywają go wariatem.
I Violet. Jakiś czasem temu wszystkie jej plany i marzenia legły w gruzach. Nastolatka próbuje uporać się ze swoją przeszłością, zacząć żyć na nowo, jednak nie potrafi znaleźć w sobie tyle siły, by przestać obwiniać się o to, co się stało i ruszyć do przodu.
Autorka zdecydowała się na przedstawieniu dwóch kompletnie innych postaci, które różnią się niemal pod każdym względem. Poznajmy ich bliżej dzięki naprzemiennej narracji pierwszoosobowej. Wydawałoby się, że taki zabieg pozwala nie tylko lepiej poznać historię bohaterów, ich myśli, ale także spojrzeć na świat ich oczami i w jakimś tam stopniu ich polubić. Ja natomiast nie zżyłam się z żadnym z bohaterów, nadal nie rozumiem wyborów obojga, jednak tłumaczę to sobie innym podejściem do życia i inną przeszłością.
Sama historia nie jest zbytnio zaskakująca, ja nie miałam trudności z przewidzeniem losów bohaterów i wydaje mi się, że wiele osób, które ma na swoim koncie sporą ilość powieści młodzieżowych uniknie elementu zaskoczenia. Przypuszczam jednak, że autorka celowo nie na tym się skupiła. Pani Niven próbuje wciągnąć czytelnika w świat refleksji — refleksji na temat życia i śmierci.
Może nie są to jakieś wyszukane przemyślenia, ale to tylko obrazuje wiek bohaterów. Mamy do czynienia z niespełna osiemnastolatkami, którzy co prawda mają jakiś bagaż doświadczeń, przypuszczalnie większy, niż większość ich rówieśników, natomiast ich sposób myślenia ewidentnie wskazuje na ich wiek. Odnoszę wrażenie, że autorka trochę na siłę próbowała sprawić, by rozmyślania Fincha wydały się nam dojrzałe. Cóż, jak dla mnie było to dość przerysowane i zamiast wyjść ciekawie, wyszło infantylnie.
Przyznam, że rzeczywiście pani Niven udało się poruszyć trudne tematy i opowiedzieć o problemach młodzieży w sposób dość interesujący, posługując się prostym językiem. Pojawiły się wzmianki o wspomnianej wcześniej śmierci, o pogodzeniu się z nią i życiu dalej. Było o odrzuceniu, poszukiwaniu siebie, rozwodzie, przyjaźni i oczywiście o miłości. Ten szereg tematów niewątpliwie pokazuje, że powieść jest skierowana do młodzieży.
I tak — książka jest dobra. Jednak jak dla mnie na tym koniec. Zupełnie nie rozumiem tych wszystkich zachwytów, oceniania jej 10/10, chociaż oczywiście szanuję zdanie innych, każdy w końcu lubi co innego. Być może po raz kolejny miałam zbyt wysokie oczekiwania. Podczas lektury miałam wrażenie, że już o tym wszystkim czytałam. Te tematy już się pojawiały, w mniej lub bardziej interesujących pozycjach, zatem pewnie to jest powodem, że treść tej lektury nie zrobiła na mnie wrażenia. Nie uważam, że jest zła. Natomiast ja momentami się nudziłam i nie przyznałabym jej większej oceny w skali dziesięciogwiazdkowej jak 6.
Choć książkę uważam za przeciętną, to myślę, że warto się zapoznać, zwłaszcza jeśli się jest w wieku nastoletnim, gdyż porusza wiele trudnych tematów i może otworzyć oczy na pewne sprawy. Ja mimo wszystko nie żałuję, że przeczytałam. Żałuję tylko, że po raz kolejny miałam zbyt wysokie oczekiwania, ale potraktuję to jako nauczkę na przyszłość. Wiem, że książka ma ogrom zwolenników, dlatego, jeśli i Wy do nich należycie to koniecznie dajcie znać w komentarzach.
Finch i Violet. Dwie całkiem inne osoby, jednak o tym za chwilę. Wszystko zaczyna się na szkolnej wieży, na której tak de facto wcale nie powinni się znajdować. A jednak są. On pomaga jej zejść, lecz oficjalnie ogłaszają, że to ona uratowała go przed samobójstwem. Razem rozpoczynają szkolny projekt na historię Stanów Zjednoczonych, a co za tym idzie — spędzają ze sobą coraz więcej czasu.
Finch przypomina mi takiego nastoletniego myśliciela, trochę filozofa, choć chyba nie do końca jest to trafne określenie. Jednak jest to nastolatek bardzo specyficzny, próbujący odnaleźć w tym wszystkim siebie i zdarza się, że co jakiś czas przechodzi całkowitą metamorfozę. Jednego dnia zobaczysz go ubranego jak bezdomnego, następnie przeobrazi się w typ bad boya. Zaskakuje wszystkich wokół, a szkolni koledzy nazywają go wariatem.
I Violet. Jakiś czasem temu wszystkie jej plany i marzenia legły w gruzach. Nastolatka próbuje uporać się ze swoją przeszłością, zacząć żyć na nowo, jednak nie potrafi znaleźć w sobie tyle siły, by przestać obwiniać się o to, co się stało i ruszyć do przodu.
Autorka zdecydowała się na przedstawieniu dwóch kompletnie innych postaci, które różnią się niemal pod każdym względem. Poznajmy ich bliżej dzięki naprzemiennej narracji pierwszoosobowej. Wydawałoby się, że taki zabieg pozwala nie tylko lepiej poznać historię bohaterów, ich myśli, ale także spojrzeć na świat ich oczami i w jakimś tam stopniu ich polubić. Ja natomiast nie zżyłam się z żadnym z bohaterów, nadal nie rozumiem wyborów obojga, jednak tłumaczę to sobie innym podejściem do życia i inną przeszłością.
Sama historia nie jest zbytnio zaskakująca, ja nie miałam trudności z przewidzeniem losów bohaterów i wydaje mi się, że wiele osób, które ma na swoim koncie sporą ilość powieści młodzieżowych uniknie elementu zaskoczenia. Przypuszczam jednak, że autorka celowo nie na tym się skupiła. Pani Niven próbuje wciągnąć czytelnika w świat refleksji — refleksji na temat życia i śmierci.
Może nie są to jakieś wyszukane przemyślenia, ale to tylko obrazuje wiek bohaterów. Mamy do czynienia z niespełna osiemnastolatkami, którzy co prawda mają jakiś bagaż doświadczeń, przypuszczalnie większy, niż większość ich rówieśników, natomiast ich sposób myślenia ewidentnie wskazuje na ich wiek. Odnoszę wrażenie, że autorka trochę na siłę próbowała sprawić, by rozmyślania Fincha wydały się nam dojrzałe. Cóż, jak dla mnie było to dość przerysowane i zamiast wyjść ciekawie, wyszło infantylnie.
Przyznam, że rzeczywiście pani Niven udało się poruszyć trudne tematy i opowiedzieć o problemach młodzieży w sposób dość interesujący, posługując się prostym językiem. Pojawiły się wzmianki o wspomnianej wcześniej śmierci, o pogodzeniu się z nią i życiu dalej. Było o odrzuceniu, poszukiwaniu siebie, rozwodzie, przyjaźni i oczywiście o miłości. Ten szereg tematów niewątpliwie pokazuje, że powieść jest skierowana do młodzieży.
I tak — książka jest dobra. Jednak jak dla mnie na tym koniec. Zupełnie nie rozumiem tych wszystkich zachwytów, oceniania jej 10/10, chociaż oczywiście szanuję zdanie innych, każdy w końcu lubi co innego. Być może po raz kolejny miałam zbyt wysokie oczekiwania. Podczas lektury miałam wrażenie, że już o tym wszystkim czytałam. Te tematy już się pojawiały, w mniej lub bardziej interesujących pozycjach, zatem pewnie to jest powodem, że treść tej lektury nie zrobiła na mnie wrażenia. Nie uważam, że jest zła. Natomiast ja momentami się nudziłam i nie przyznałabym jej większej oceny w skali dziesięciogwiazdkowej jak 6.
Choć książkę uważam za przeciętną, to myślę, że warto się zapoznać, zwłaszcza jeśli się jest w wieku nastoletnim, gdyż porusza wiele trudnych tematów i może otworzyć oczy na pewne sprawy. Ja mimo wszystko nie żałuję, że przeczytałam. Żałuję tylko, że po raz kolejny miałam zbyt wysokie oczekiwania, ale potraktuję to jako nauczkę na przyszłość. Wiem, że książka ma ogrom zwolenników, dlatego, jeśli i Wy do nich należycie to koniecznie dajcie znać w komentarzach.
Mnie jakoś właśnie odtrąciło od tej książki, że swego czasu pojawiała się niemal na każdym blogu z właśnie mega dobrą recenzją.. Ale kiedyś na pewno ją przeczytam, chociaż właśnie - nie będę się nastawiała na Bóg wie co ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Lepiej się właśnie nie nastawiać, najwyżej będziesz miło zaskoczona i w odróżnieniu ode mnie unikniesz rozczarowania :)
UsuńSpotkałam sie już z ta ksiazką i powiem, ze jestem nia zauroczona <3
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com
Dobrze, że chociaż Ty :)
UsuńZawsze mnie ciekawiła ta książka. Chyba w końcu ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńhttp://alive117.blogspot.com/
Zawsze warto przeczytać i wyrobić sobie własne zdanie :)
UsuńOczywiście słyszałam o tej pozycji, ale jakoś mnie nie zainteresowała na tyle by głębiej zainteresować się tematem. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem nic nie tracisz, nie ma tu nic, czego by nie było w innych pozycjach :)
UsuńNie czytałam, ale wiele różnych recenzji na jej temat czytałam i cóż, nie mam chęci na nią, są lepsze książki, które mam na półce i aż biją się między sobą, by je przeczytać .;)
OdpowiedzUsuńPowinnaś być dla mnie wzorem! Ja zamiast czytać zaległości z półek, sięgam po zachwalane pozycje i jak widać, nie zawsze kończy się to dobrze :)
UsuńNie miałam ochoty czytać tej książki gdy było o niej głośno, ale teraz może się skuszę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zapoczytalna.blogspot.com
Fakt, czasem lepiej odczekać, aż fala na daną książkę trochę ucichnie :)
UsuńWłaśnie tak jak zauważyłaś autorka zmusza do refleksji i chwili zastanowienia nad życiem. Jednak mnie zakończenie zaskoczyło. Spodziewałam się czegoś całkiem innego...
OdpowiedzUsuńPomimo twojej recenzji chyba nadal nie skusze się na ta pozycję. Już gdzieś wcześniej przeraziło mnie przyrównanie do "gwiazd naszych wina", a ja nie lubię twórczości Greena. Przewidywalne watki i "dojrzałość" pisana na siłę.... Tym razem książka nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kejt_Pe
ukryte-miedzy-wersami.blogspot.com
Od dawna chcę przeczytać tę książkę i chyba lubię od czasu do czasu czytać lektury, które zmuszają do głębszych przemyśleń i nie są tak powierzchowne. Mam nadzieję, że niedługo ją dorwę. :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do TAGU - jeśli masz ochotę, to zapraszam :)
Zapraszam na lekki i przyjemny Poradź sobie z książką TAG :)
http://booksofsouls.blogspot.com/2016/10/poradz-sobie-z-ksiazka-tag.html
Pozdrawiam cieplutko
Dominika z Book of Souls
Jakoś zbytnio nie ciągnie mnie do tej książki. Taka tematyka w książkach niezbyt mi pasuje, chociaż nie wykluczone, że książka ogólnie może być dobra.
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Fantastic books
Cześć, chciałam Cię tylko poinformować, że w swoim najnowszym poście umieściłam link do twojej recenzji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
ksiazkowapasja.blogspot.com
Okay, tym razem zniszczyłaś mi życie... To znaczy... Chciałam przeczytać (naprawdę bardzo, chociaż ten temat przejadł mi się już w fanfictions), ale po tej recenzji to już nie wiem, czy chcę. ;___;
OdpowiedzUsuńKoneko