AUTOR: Krystyna Mirek
WYDAWNICTWO: Edipresse Książki
ILOŚĆ STRON: 350
Czasem lepiej spojrzeć prawdzie w oczy, bo choć na początku boli, to jednak daje szansę na zmianę.
Do tej pory unikałam książek o tematyce bożonarodzeniowej, chociaż trudno powiedzieć mi dlaczego. Chyba miałam w głowie obraz, że są to banalne powieści, z ckliwym wątkiem romantycznym, których zakończenie można przewidzieć po kilku stronach. Jednak w tym roku postanowiłam zaryzykować i przekonać się, czy moje uprzedzenia są słuszne.
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Antek po latach przyjeżdża do babci. Ostatnio w jego życiu było kilka porażek, dlatego mężczyzna chce zacząć wszystko od początku. Powrót w rodzinne strony nie tylko przypomniał mu wydarzenia z dzieciństwa, które nie do końca rozumiał, ale także uświadomił, że musi zmierzyć się z przeszłością. W czasie kiedy Antek próbuje na nowo poukładać swoje życie, w domu sąsiadów babci Kaliny po raz pierwszy od tragicznego wypadku mają odbyć się Święta. Do tej pory trójka rodzeństwa spędzała ten czas daleko od domu, ale tym razem Magda chce to zmienić, a bracia postanawiają jej pomóc.
Nie ukrywam, że opis w moim odczuciu brzmi nieco banalnie i gdybym to po nim miała ocenić książkę niewiele różniłoby się to od moich oczekiwań, o których wspomniałam na początku. Na szczęście jakaś część mnie uznała, że warto dać powieści szansę i okazało się to bardzo dobrą decyzją.
Pierwszą rzeczą, która mnie zaskoczyła, byli bohaterowie. Pomimo tego, że to losy Antka i Magdy nadawały bieg powieści, autorka nie skupiła się jedynie na nich. Trzecioosobowa narracja pozwala nam poznać każdą z występujących tu osób, głównie dzięki ich przemyśleniom. Dostajemy tu cały szereg bohaterów, z kilku pokoleń. Postacią, która wszystkich spaja jest babcia Kalina. To taki typ starszej pani, która ma ogromne doświadczenie życiowe, każdego wysłucha, poradzi, wprowadzi dobrą atmosferę, a jeśli jej słowa nie pomogą to na pewno zrobi to jej gorąca herbata i świeżo upieczone ciasto. Jest takim dobrym duchem tej powieści. Trochę przypominała mi panią Stefanię z „Czereśnie zawsze muszą być dwie” Magdaleny Witkiewicz, chociaż tam bohaterka występuje jedynie na początku książki. Natomiast jeśli ktoś lubi wątek takiej starszej pani, służącej dobrą radą to nie powinien być zawiedziony.
Babcia Kalina ma jednak swoje tajemnice, które zawsze skrywała przed światem. Teraz wie, że najwyższy czas powiedzieć o nich Antkowi - nie tylko by się od nich uwolnić, ale by ten mógł zrozumieć to, co wydarzyło się w jego dzieciństwie. Antek jest bohaterem, który stoi na rozdrożu. Coś w jego życiu właśnie się skończyło, a on nie miał siły tego obronić. Jedyną możliwością, jaką do siebie dopuszcza, jest ucieczka i rozpoczęcie wszystkie od nowa. Antek to taki bohater pogubiony, może nie wymieniłabym go w czołówce moich ulubionych postaci z tej powieści, ale przez całą powieść widać jego dobre intencje.
Kreując Magdę pani Krystyna, pokazała nam ją z jednej strony jako siostrę, z drugiej jako kobietę. To te role wzbudzały w niej wątpliwości, gdyż usiłując dbać zarówno o braci, jak i o mężczyznę, który pojawił się w jej życiu, była zmuszona dokonywać wyborów. Nietrudno było mi zrozumieć jej zachowanie, w końcu dla wszystkich chciała dobrze, ale niestety nie można wszystkich zadowolić. Nie zawsze popierałam decyzje Magdy, czasem mnie denerwowała, niemniej jednak wszystkie jej decyzje były kluczowe dla powieści.
Wśród bohaterów, którzy przewijają się przez powieść można wymienić jeszcze Konstantego - ukochanego Magdy, jego rodziców, braci Magdy oraz przyrodnią siostrę Antka - Biankę. Każda z tych postaci wprowadza do powieści nowy problem, dzięki czemu powieść nabiera głębszego wymiaru, ale równocześnie staje się też bardziej wciągająca. Wielość postaci oraz związane z nimi pokrewieństwo ukazuje czytelnikowi różnorakie relacje rodzinne. Poczytamy tu o roli w rodzinie, poświęceniu, zrezygnowaniu z własnych pragnień. Jest tu też wątek poświęcony miłości rodzeństwa - i to właśnie to urzekło mnie w tej powieści najbardziej. Kiedy czytałam o tym, jak Magda wraz z braćmi się wspierają, jak się o siebie troszczą, byłam bliska wzruszenia.
W tym wszystkim nie brakuje tematu miłości, lecz jest to tak naturalnie wpleciony wątek, że jego obecność w żaden sposób nie jest nachalna. Jest dopełnieniem tej powieści. Zresztą, jak pisałam wyżej, jest to nie tylko miłość zakochanych, ale także miłość w rodzinie.
Na koniec muszę ze wstydem przyznać, że nie powinnam tak pochopnie oceniać książek. Pani Mirek stworzyła ciepłą, wielowątkową i wielopokoleniową powieść, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, czego absolutnie się nie spodziewałam. Świąteczna atmosfera bijąca z tej książki na pewno jest dobrym pretekstem, by sięgnąć po te tytuł w najbliższych tygodniach, gdy tak samo jak bohaterowie będziemy przygotowywać się na nadchodzące święta.
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Antek po latach przyjeżdża do babci. Ostatnio w jego życiu było kilka porażek, dlatego mężczyzna chce zacząć wszystko od początku. Powrót w rodzinne strony nie tylko przypomniał mu wydarzenia z dzieciństwa, które nie do końca rozumiał, ale także uświadomił, że musi zmierzyć się z przeszłością. W czasie kiedy Antek próbuje na nowo poukładać swoje życie, w domu sąsiadów babci Kaliny po raz pierwszy od tragicznego wypadku mają odbyć się Święta. Do tej pory trójka rodzeństwa spędzała ten czas daleko od domu, ale tym razem Magda chce to zmienić, a bracia postanawiają jej pomóc.
Nie ukrywam, że opis w moim odczuciu brzmi nieco banalnie i gdybym to po nim miała ocenić książkę niewiele różniłoby się to od moich oczekiwań, o których wspomniałam na początku. Na szczęście jakaś część mnie uznała, że warto dać powieści szansę i okazało się to bardzo dobrą decyzją.
Pierwszą rzeczą, która mnie zaskoczyła, byli bohaterowie. Pomimo tego, że to losy Antka i Magdy nadawały bieg powieści, autorka nie skupiła się jedynie na nich. Trzecioosobowa narracja pozwala nam poznać każdą z występujących tu osób, głównie dzięki ich przemyśleniom. Dostajemy tu cały szereg bohaterów, z kilku pokoleń. Postacią, która wszystkich spaja jest babcia Kalina. To taki typ starszej pani, która ma ogromne doświadczenie życiowe, każdego wysłucha, poradzi, wprowadzi dobrą atmosferę, a jeśli jej słowa nie pomogą to na pewno zrobi to jej gorąca herbata i świeżo upieczone ciasto. Jest takim dobrym duchem tej powieści. Trochę przypominała mi panią Stefanię z „Czereśnie zawsze muszą być dwie” Magdaleny Witkiewicz, chociaż tam bohaterka występuje jedynie na początku książki. Natomiast jeśli ktoś lubi wątek takiej starszej pani, służącej dobrą radą to nie powinien być zawiedziony.
Babcia Kalina ma jednak swoje tajemnice, które zawsze skrywała przed światem. Teraz wie, że najwyższy czas powiedzieć o nich Antkowi - nie tylko by się od nich uwolnić, ale by ten mógł zrozumieć to, co wydarzyło się w jego dzieciństwie. Antek jest bohaterem, który stoi na rozdrożu. Coś w jego życiu właśnie się skończyło, a on nie miał siły tego obronić. Jedyną możliwością, jaką do siebie dopuszcza, jest ucieczka i rozpoczęcie wszystkie od nowa. Antek to taki bohater pogubiony, może nie wymieniłabym go w czołówce moich ulubionych postaci z tej powieści, ale przez całą powieść widać jego dobre intencje.
Kreując Magdę pani Krystyna, pokazała nam ją z jednej strony jako siostrę, z drugiej jako kobietę. To te role wzbudzały w niej wątpliwości, gdyż usiłując dbać zarówno o braci, jak i o mężczyznę, który pojawił się w jej życiu, była zmuszona dokonywać wyborów. Nietrudno było mi zrozumieć jej zachowanie, w końcu dla wszystkich chciała dobrze, ale niestety nie można wszystkich zadowolić. Nie zawsze popierałam decyzje Magdy, czasem mnie denerwowała, niemniej jednak wszystkie jej decyzje były kluczowe dla powieści.
Wśród bohaterów, którzy przewijają się przez powieść można wymienić jeszcze Konstantego - ukochanego Magdy, jego rodziców, braci Magdy oraz przyrodnią siostrę Antka - Biankę. Każda z tych postaci wprowadza do powieści nowy problem, dzięki czemu powieść nabiera głębszego wymiaru, ale równocześnie staje się też bardziej wciągająca. Wielość postaci oraz związane z nimi pokrewieństwo ukazuje czytelnikowi różnorakie relacje rodzinne. Poczytamy tu o roli w rodzinie, poświęceniu, zrezygnowaniu z własnych pragnień. Jest tu też wątek poświęcony miłości rodzeństwa - i to właśnie to urzekło mnie w tej powieści najbardziej. Kiedy czytałam o tym, jak Magda wraz z braćmi się wspierają, jak się o siebie troszczą, byłam bliska wzruszenia.
W tym wszystkim nie brakuje tematu miłości, lecz jest to tak naturalnie wpleciony wątek, że jego obecność w żaden sposób nie jest nachalna. Jest dopełnieniem tej powieści. Zresztą, jak pisałam wyżej, jest to nie tylko miłość zakochanych, ale także miłość w rodzinie.
Na koniec muszę ze wstydem przyznać, że nie powinnam tak pochopnie oceniać książek. Pani Mirek stworzyła ciepłą, wielowątkową i wielopokoleniową powieść, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, czego absolutnie się nie spodziewałam. Świąteczna atmosfera bijąca z tej książki na pewno jest dobrym pretekstem, by sięgnąć po te tytuł w najbliższych tygodniach, gdy tak samo jak bohaterowie będziemy przygotowywać się na nadchodzące święta.
Za możliwość przeczytania dziękuję Pani Agacie oraz Wydawnictwu Edipresse Książki!
brzmi ciekawie , musze sobie sprawic taką ksiązke lub napisac do św. Mikołaja
OdpowiedzUsuńhttp://hygge-blog.blogspot.com/p/zostan-konsultantka.html
Cieszę się, że autorka przekonała Cię do świątecznych lektur. Ja akurat je lubię, dlatego niebawem będę sięgać właśnie po "Światło w cichą noc". :)
OdpowiedzUsuńJa czytałam kiedys jedna swiateczna i bardzo polecam "chłopak na gwiazdkę" Naprawde swietna jest !!
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/11/blue-denim.html
Ja jeszcze nie znam pióra autorki, ale tę powieść mam na półce i niebawem zacznę ją czytać. Nie lubię klimatu świąt, zobaczymy, czy Pani Mirek uda się mnie "oczarować".
OdpowiedzUsuńUrocza książka, która doskonale nastraja na Święta. Nie jest to banalna historia o miłości, a wielowątkowa i pełna ciepła opowieść, którą z całą pewnością warto przeczytać właśnie w ciągu kilku najbliższych wieczorów. Polecamy! :) Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńPatrząc na pogodę za oknem aż chce się sięgać po takie ciepłe książki :) Dobrze, że pojawiła się ostatnio w bibliotece, bo przy następnej wizycie chętnie wypożyczę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://czytanie-i-inne-przygody.blogspot.com/
Jak widać książek nie można oceniać po okładce. ;) "Światło w Cichą Noc" to faktycznie dobra książka, która zaskakuje swoim urokiem i świąteczną atmosferę. Pozwala nastroić się tuż przed Gwiazdką i z całą pewnością warto sięgnąć po nią właśnie teraz. Widzieliśmy także, że na swojej półce masz już "Psiego najlepszego", a to kolejna świetna pozycja na ten czas. :) Przyłączamy się więc do poleceń obydwu! Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńCzytałam. Bardzo urokliwa pozycja. Dal się lubić.
OdpowiedzUsuń