środa, 13 grudnia 2017

„Świąteczne marzenie” - Amanda Prowse

Informacje o książce:
TYTUŁ: Świąteczne marzenie
AUTOR: Amanda Prowse
TŁUMACZENIE: Monika Wiśniewska
WYDAWNICTWO: Kobiece
ILOŚĆ STRON: 332



Utrata ukochanej osoby sprawia, że postrzega się wszystko z innej perspektywy. Rozumie się, co jest ważne, przypomina o tym, żeby nie przejmować się drobiazgami.




W tym roku miałam okazję przeczytać już dwie książki w świątecznym klimacie, a jeśli czytaliście moje opinie o nich to wiecie, że obie bardzo mi się podobały. Idąc tym tropem sięgnęłam po „Świąteczne marzenie”, gdzie już sam tytuł wskazuje, iż będzie to kolejna bożonarodzeniowa historia.

Meg spędziła dzieciństwo w rodzinie zastępczej, a jednym z jej największych marzeń było rodzinne Boże Narodzenie. Teraz jako matka chce takie święta wyprawić swojemu synkowi. Z żalem więc go opuszcza, kiedy musi jechać w sprawach służbowych do Nowego Jorku na krótko przed świętami. Tam poznaje Edda, w którym szybko się zakochuje. Nie wie jednak jak pogodzić swoje poukładane życie z niespodziewaną miłością oraz dzielącą ich odległością.

Amanda Prowse wykreowała bohaterkę z trudnym dzieciństwem, która jako dziecko czuła się niechciana i odtrącana. Jej marzenie o idealnych świętach było dowodem na to, jak bardzo pragnęła mieć kochającą rodzinę, a będąc matką starała się, by takie święta miał jej syn. Chociaż życie jej nie rozpieszczało, poznała w końcu ludzi, którzy otoczyli ją opieką i miłością, a stając się kierowniczką cukierni mogła pozwolić sobie na godne życie. Autorka miała ciekawy pomysł, by uzmysłowić odbiorcom to, że niespełnione pragnienia z dzieciństwa ciągną się za nami latami.  Ukazanie fragmentów wspomnień z przeszłości Meg pozwala nam poznać jej sytuację, jednak jak dla mnie było ich trochę za mało. Przez to skupiamy się na teraźniejszości, nieco zapominając o tym, co było kiedyś. Z tego względu ja nie zawsze rozumiałam decyzje bohaterki.

Jakkolwiek starałam się zrozumieć i polubić Meg, nie do końca mi się to udało. Nie była to zła bohaterka, ale niesamowicie denerwowała mnie jej naiwność i łatwowierność. Z jednej strony wiem, że wynikało to z jej pragnienia, by wszystko w końcu się ułożyło, ale równocześnie uważam, że osoba w taką przeszłością powinna wiedzieć, iż to wszystko układało się zbyt łatwo. 

Niestety również fabuła była momentami zbyt naiwna, jednak dla niektórych może to być plus. Sama sięgają po świąteczną książkę, liczę na nieskomplikowaną akcję, lekkość i przyjemność podczas lektury, aczkolwiek pewnie kwestie i tak niezbyt mnie przekonały. Nie chcę tu teraz rozwodzić się nad tym, czy zapewnianie się o wzajemnej miłości przez dorosłych ludzi po dwóch dniach znajomości jest czymś realnym, ale to idealnie obrazuje szybkie tempo tej powieści. Tu właśnie wszystko dzieje się ekspresowo, akcja cały czas biegnie do przodu, co pewnie spodoba się czytelnikom lubiącym książki, w których cały czas się coś dzieje, lecz miłośnicy zachowania realizmu mogą czuć pewien przesyt.

Tym, co bardzo mi się podobała, to zwiedzenia Nowego Jorku razem z Meg. Nie brakowało opisów miejsce, które odwiedzała podczas swojej pierwszej wizyty za oceanem, stąd poczucie, że jest się tam razem z nią. Również podobało mi się osadzenie części akcji w realiach cukierniczych, czytanie o pysznych wypiekach było świetnym doświadczeniem.

„Świąteczne marzenie” to jedna z tych książek, która nie spodoba się każdemu. Jeśli komuś nie przeszkadza szybkie tempo, nieco cukierkowate rozwiązania to może śmiało sięgnąć po powieść Amandy Prowse, lecz jeśli ktoś liczy na coś więcej, niż otulona świąteczną atmosferą powieść to może nieco się rozczarować.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu!

6 komentarzy :

  1. Ja mam na półce jedną książkę w świątecznym klimacie, ale czeka na przyszły tydzień :) W "Świątecznym marzeniu" trochę mnie przeraża główna bohaterka, której całkowicie nie da się polubić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety już "Trzy i pół sekundy" nie wywarły na mnie oczekiwanego efektu, dlatego raczej nie sięgnę po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam tę książkę na półce oraz zamiar sięgnięcia po nią w najbliższych dniach ^^ Jestem ciekawa, jakie będą moje odczucia :D

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie jedyny świąteczny tytuł w tym roku to "Psiego najlepszego"... i chyba na razie starczy ;) choć z chęcią kupię ten tytuł mojej Mamie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię czasem przeczytać powieść, w której nie trzeba zbyt mocno skupić się na fabule. Przy takich książkach można odpocząć :)
    Pozdrawiam,
    Justyna

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś tak na nią patrzę i nie mam ochoty na poznanie jej.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie komentarz. To motywuje do dalszej pracy :)
Możesz zostawić link do siebie, na pewno w wolnej chwili wpadnę!

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka