sobota, 28 stycznia 2017

„Rosół z kury domowej” - Natasza Socha

Informacje o książce:
źródło
TYTUŁ: Rosół z kury domowej
AUTOR: Natasza Socha
WYDAWNICTWO: Pascal
ILOŚĆ STRON: 296



Nie chodzi o to, żeby było idealnie w życiu. Idealnie jest nudno. Ważniejsze jest znalezienie równowagi w całym tym chaosie. Swojej własnej równowagi.





Kim są dzisiejsze przysłowiowe kury domowe? Czy to kobiety, które zrezygnowały z nauki, nie chciały pracować, a może brakowało im ambicji? Czy rola pani domu to szczyt ich marzeń? Z pewnością każda z takich kobiet ma za sobą inną historię, a czytelnicy książki Nataszy Sochy mogą poznać cztery bohaterki, których los potoczył się w taki sposób, że zostały kurami domowymi.

Wiktoria do tej pory nie czuła się nieszczęśliwa — wiodła życie u boku męża, który oczekuje od niej jedynie tego, by prowadziła dom. Jednak gdy Tymon oznajmia jej, że poznał Annę i to z nią chce spędzić resztę życia, zraniona kobieta postanawia wyjechać do Niemiec i zacząć tam wszystko od początku. Szybko poznaje Judith, Marę i Leę, które podobnie jak ona żyją w cieniu swoich mężów, gotując, myjąc gary i szorując podłogi.

Natasz Socha stworzyła niezwykle lekką opowieść, napisaną w przystępny sposób, tak, że sprawdza się idealnie jako lektura na leniwy wieczór. Nie można jednak zapomnieć, że opisana przez nią historia porusza dość trudny temat. Chociaż mamy równouprawnienie, nie da się ukryć, że wiele osób nadal uważa, że miejsce kobiety jest w kuchni. I choć kobiety czasem chętnie decydują się na takie życie to w momencie, gdy zmienią zdanie, powinny mieć możliwość powrotu do pracy i spełniania swoich zawodowych ambicji.

Pomimo że rozumiem, dlaczego autorka wykreowała wśród bohaterek aż cztery kury domowe, moim zdaniem było ich o połowę za dużo. Dwie bohaterki zdecydowanie by wystarczyły, sprawiłoby to, że historia sprawiałaby wrażenie bardziej prawdopodobnej, a decydując się na cztery dość znaczące postacie w tak krótkiej książce, pisarka wiele zaryzykowała. Przyznam, że miałam problem, by połapać się, o której bohaterce aktualnie jest mowa, gdyż autorka postanowiła opowiedzieć nam historię każdej z nich, przez co nagromadziło się nagle zbyt wiele informacji i zrobił się mały bałagan. W pewnym momencie nie wiedziałam już nawet, czyim mężem jest dany mężczyzna.

Ogromnym minusem jest opis z tyłu okładki, który zdecydowanie zdradza zbyt dużo. Bardzo żałuję, że go przeczytałam, bo tam zawarte jest niemal wszystko, co dzieje się w powieści. To niestety pozbawiło mnie elementu zaskoczenia, który z pewnością miałabym, gdybym na tył książki nie zerknęła. Cóż, w tak nieskomplikowanej fabule łatwo jest powiedzieć o jedno słowo za dużo i tak też było w tym przypadku. A szkoda, bo pewnie niewiedza tego, co zdarzy się za kilka stron, byłaby lepsza, niż świadomość, że znamy dalszy bieg wydarzeń.

Chociaż książce daleko do ideału jest to przyjemna, niezobowiązująca lektura, która umiliła mi wieczór i w tej roli sprawdza się znakomicie. Ma drobne niedociągnięcia, a fabuła łatwa jest do przewidzenia, jednak lekkość pióra pani Nataszy sprawia, że czytelnik wciąga się w losy kur domowych, niejednokrotnie śmieje, lecz także razem z nimi zastanawia się, jak zmienić to, co zmienić się powinno. Zobaczenie tak drastycznych zmian u bohaterek może niejedną czytelniczkę zmotywować do zmian w jej życiu — oby tych na lepsze! Ja zaś książkę wspominać będę dobrze, a po twórczość pani Nataszy Sochy z pewnością jeszcze sięgnę.

7 komentarzy :

  1. Od bardzo dawna mnie interesuje i przyznam szczerze, że kiedyś ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardo nie lubię, kiedy czytając opis na okładce, dowiadujemy się niemal wszystkiego o fabule. Niestety nie potrafię rozpocząć lektury, jeśli nie poznam owego opisu, co niekiedy nie wychodzi mi na dobre. Książkę jednak na pewno przeczytam, bo uwielbiam styl Sochy.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja książkę polecam - była naprawdę interesującą lekturą. Nie zgodzę się z opinią, że "kur domowych" było za dużo. Gdyby ograniczyć ich liczbę do dwóch bohaterek to typ książki przekształcił by się w dramat lub powieść psychologiczną. Nie mówię, że byłoby to złe, ale nie tego oczekujemy po książkach Sochy.

    Niezdecydowanych zapraszam do mojej recenzji :)

    http://wbookach.blogspot.com/2016/12/roso-z-kury-domowej.html

    pozdrawiam Norsevia

    Ps. Świetny blog - na pewno jeszcze tutaj zajrzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że mamy zgoła odmienne zdanie, a to nawet dobrze, bo widzę, że to, co mi przeszkadzało innym czytelnikom odpowiada :)

      Usuń
  4. Ja ksiązki jeszcze nie poznałam choć nie ukrywam, że po Twojej recenzji bardzo mnie korci aby się z nia zapoznać.
    Pozdrawiam
    www.zaczytanawiedzma.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze ta książka ma cos w sobie takiego, że i okłada i fabyła w sumie mi się podobają :) Sięgnę po nią :)

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/01/jak-zrobic-artystyczny-niead-na-gowie.html

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie komentarz. To motywuje do dalszej pracy :)
Możesz zostawić link do siebie, na pewno w wolnej chwili wpadnę!

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka