środa, 13 lipca 2016

„W ogień” - Ewa Seno

Informacje o książce:
źródło
TYTUŁ: W ogień
AUTOR: Ewa Seno
WYDAWNICTWO: Feeria Young
ILOŚĆ STRON: 340




Jeśli zaczniemy rozdrapywać rany, nie dość, że ból się nasili, to jeszcze zostaniemy z niczym.






Panią Ewę Seno możecie kojarzyć z trylogii Antilia, której ja nie miałam okazji czytać. Tym razem pisarka postanowiła wprowadzić nas w nieco mroczny klimat, ale o tym za chwilę.

Em to typowa chłopczyca, na którą nikt nie zwraca uwagi. Nie przeszkadza jej to, bowiem ma dwójkę najlepszych przyjaciół — Emmę i Jamiego, a to jej do szczęścia wystarcza. Po śmierci ojca matka Em postanawia wyjechać wraz z córką do Nowego Jorku. Pomimo protestów dziewczyny wyjazd dochodzi do skutku. Jednak gdy nastolatka dowiaduje się o samobójstwie swojej przyjaciółki, wraca do rodzinnego miasteczka, by pomścić osoby odpowiadające za jej decyzję o śmierci. Sama niewiele może zdziałać, ale z pomocą przychodzi jej diabeł.

Początkowo książka bardzo mnie wciągnęła. Na pierwszy plan były wysunięte uczucia bohaterki, dlatego wraz z nią mogłam przeżywać złość, bezradność, smutek, żal i frustrację. Nie miałam problemu, by wczuć się w jej sytuację i próbować zrozumieć jej decyzje. Jednak było tak do czasu. Autorka bowiem przedstawiła nam Em jako osobę wierzącą w Boga, a zatem jej przejście na stronę zła było zbyt szybkie, by fikcja literacka mogła wydać się prawdopodobna. Przydałoby się więcej wątpliwości, bo jej uległość przy pierwszej nadarzającej się okazji była zbyt irracjonalna.

Em nie stała się moją ulubioną bohaterką, tak samo, jak Michael, a chyba taki był zamiar autorki. Ta pierwsza była naiwna, niekonsekwentna i jak dla mnie głupia. Natomiast Michael kreowany na złego mężczyznę, który pod wpływem naszej przeciętnej Em zaczyna czynić więcej dobra, mimo wszystko był dla mnie bezwzględny, chciwy i nieznośny. Polubiłam za to Nathaniela za jego szczerość i lojalność. Może nie są to typowe cechy diabła, ale jak to w świecie fantastyki bywa, autorzy wykorzystują uznane zasady i przekształcają je na własne.

Tego ostatniego się troszkę obawiałam. Nie wiedziałam, w jaki sposób autorka chce przedstawić świat powieści. Oparła się głównie na chrześcijańskim postrzeganiu dobra i zła, dlatego miałam pewne obawy, jak pokaże to w swojej książce. Na szczęście nie ma jakichś rzeczy, które obrażałyby czy kpiły w religii chrześcijańskiej, nie ma też pochwały zła i pokazania, że ono jest lepsze. Natomiast było kilka elementów, które przykuły moją uwagę. Męscy bohaterowie, których wymieniłam w poprzednim akapicie to diabły. Tak, autorka postanowiła nazwać ich imionami archaniołów! No to akurat dla mnie jest brakiem szacunku do religii. Gdyby jeszcze nazwała tak jednego bohatera — rozumiem, Michael to popularne imię i można by to uznać za przeoczenie. Ale dwa? Z czego Nathaniel nie jest jakoś szczególnie częstym imieniem. To mogła sobie pani Ewa podarować. Nie powinnam się czepiać teorii autorki, według której większa część aniołów to ludzie, którzy umarli i poszli do Nieba. Nie powinnam się czepiać, bo przecież wymyślona historia przez nią historia to fikcja, ale mimo to się czepiam. Bo mogę, bo książkę czytają też osoby młodsze ode mnie, które może są wierzące, ale nie do końca jeszcze mają wiedzę o aniołach i mogą się pogubić. Niby taki szczegół, ale gdyby to jedno zdanie w książce nie padło, nie byłoby problemu. I ostatnia już sprawa, której się przyczepię — nie wiem, czy wina leży po stronie autorki, czy może wydawnictwa, ale jak już „pożyczamy” Boga od chrześcijan to traktujmy Go, jak należy. Mianowicie — zaimki odnoszące się do Boga piszemy wielką literą. I nie jest to moje widzimisię, ale zasada języka polskiego. Ot, tyle mojego czepialstwa odnośnie do zapożyczeń religijnych.

Natomiast plusem było to, że autorka próbowała pokazać, że z każdej, nawet najgorszej sytuacji zawsze mamy wyjście i nawet jeśli raz wybraliśmy źle, to jeszcze nie jesteśmy skazani na piekielne męki. W każdym momencie możemy się poprawić i naprawić własne błędy.

Język powieści jest prosty i choć czyta się przyjemnie, to momentami jest zbyt prosty. Zdarzają się zbyt częste powtórzenia jednego słowa, a dialogi momentami są drętwe. Zauważyłam też niezręczność w zmianie tematu czy przejściu do następnej sceny. Całość jednak czyta się szybko.

Sama fabuła nie jest jakoś szczególnie skomplikowana. Książka może nie jest przewidywalna i zbytnio schematyczna, ale też nie można mówić o jakiś ogromnych zwrotach akcji czy niespodziewanych zdarzeniach. Pomysł autorka miała nawet ciekawy, z realizacją też nie najgorzej, więc pod tym względem jest wszystko w porządku. Może nie jest to jakaś porywająca lektura, ale całkiem przyjemna historia.

Miałam jednak nadzieję na jakieś lepsze pomysły zemsty i trochę się zawiodłam, natomiast jest chyba jedynie kwestia mojego nastawienia. Nic nie sugerowało na jakieś inne sposoby, więc też pretensje mogę mieć jedynie do siebie. Brakowało mi tylko jakiegoś komentarza odnoszącego się do tych zemst, bo ostatecznie nie wiem, czy Em tego żałowała, czy nie.

Zakończenie było nawet dobre. Mam świadomość, że jest to pierwsza część trylogii, ale jak dla mnie byłaby z tego lepsza jednotomówka. Mam swoje przypuszczenia, co do kontynuacji, aczkolwiek czy słuszne to się okaże. Jednak gdyby dopisać do tego epilog to jako książka jednotomowa nie byłaby taka zła.

Nie ukrywam, że książka miała kilka mankamentów, ale miała również zalety. Na jeden wieczór pozycja idealna, aczkolwiek polecałabym to głównie starszej młodzieży, a raczej — osobom, które mają wyrobiony swój światopogląd.


Za egzemplarz tej książki dziękuję księgarni internetowej PanTomasz.pl!

15 komentarzy :

  1. Brzmi ciekawie. Nie mam pojęcia dlaczego, ale skojarzyło mi się z książką „W zwierciadle, niejasno”.
    Tak czy siak, mam wielką ochotę na tę pozycję!

    Pozdrawiam cieplutko i zapraszam na nową recenzję! ♥
    http://sleepwithbook.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wspomnianej przez Ciebie książce nie słyszałam wcześniej, ale opis zapowiada ciekawą fabułę, a że jest krótka to może kiedyś znajdę chwilę, by się z nią zapoznać :)

      Usuń
  2. Posługiwanie się zapożyczeniami z mitów, religii czy innych utworów zawsze niesie za sobą zagrożenie ujawnienia niekompetencji no i oczywiście ciężko jest dorównać do poziomu oryginału. Książka wydaje się kompletnie nie w moim stylu, ale muszę przyznać, że okładka jest śliczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka rzeczywiście jest ładna, może nie znajdzie się wśród moich ulubionych, ale i tak mi się podoba :)

      Usuń
  3. Ksiązka bardzo mi sie spodobała i mam nadzieję, ze w niedługim czasie ja przeczytam :)

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każdą obserwacje i propozycje wejść w linki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety nie jest to książka dla mnie - bohaterka wydaje się zbyt infantylna, a cała historia jest podobna do wielu innych tego typu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety bohaterki nie dałam rady polubić, a i historia z pewnością mogłaby być porównana do innych :)

      Usuń
  5. Nie czytałam, ale zastanawiam się, czy warto sięgnąć... Jedni zachwalają, inni kręcą głowami. Zobaczymy, jak to będzie ;)
    Bardzo podoba mi się Twój blog, postaram się zaglądać częściej ;)
    Pozdrawiam!
    http://papierowenatchnienia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi ciekawie, jednak zgadzam się całkowicie z Twoimi uwagami dotyczącymi szacunku do chrześcijaństwa. Pomijając to, bardzo lubię tego typu książki. Fabuła nie wygląda na typową i powtarzającą się, szczerze powiedziawszy jeszcze nie słyszałam o książce z akurat takim przebiegiem akcji. Mam nadzieję, że pewnego dnia uda mi się ją przeczytać:)
    Zapraszam do siebie: http://bookwormss-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Choć sama historia może nie jest jakoś bardzo oryginalna i można zauważyć kilka schematów to jest też trochę innowacji, co z pewnością jest plusem :)

      Usuń
  7. Chyba po raz pierwszy słyszę o tej książce. Jakoś wcześniej umknęła mojej uwadze. I w sumie może to nawet lepiej, bo opis niezbyt mnie ciekawi. Zwłaszcza, że nie lubię tematyki w stylu "Hej, dogadajmy się z diabłem!". Jednak zważywszy na Twoją dosyć pochlebną opinię rozejrzę się za tą powieścią w mojej bibliotece ;)
    I dobrze rozumiem Twoje "czepialstwo odnośnie zapożyczeń religijnych", bo prawdę mówiąc sama nie lubię, gdy w książkach wiara jest ukazywana w jakiś poprzekręcany sposób.

    Pozdrawiam :)
    Kasia z bloga KsiążkoholizmPostępujący

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiałam się, że recenzja zostanie odebrana bardziej jako krytyka, a Ty tu mówisz, że jest pochlebna :D Książka jak dla mnie była po prostu średnia - miała wady i zalety, w dość równych proporcjach ;)

      Usuń
  8. Już trzecia recenzja tej książki, a autorka mi nieznana, ale z tą książka zamierzam to zmienić. ;)Ma przepiękną okładkę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też wcześniej nie znałam tej autorki, chociaż kojarzyłam książkę "Tatuaż z lilią" :) Ale dopóki nie zobaczyłam wzmianki o tej powieści na końcu książki to nie wiedziałam, że to ta sama autorka :)

      Usuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie komentarz. To motywuje do dalszej pracy :)
Możesz zostawić link do siebie, na pewno w wolnej chwili wpadnę!

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka